English

Jednostka kontra reszta świata. Esej Piotra Czerkawskiego

Piotr Czerkawski
27/07/18
Czarne bractwo. BlacKkKlansman, reż. Spike Lee
Współczesne kino z Islandii Transnarodowe ambicje norweskiego kina

Na niedawno zakończonym mundialu przekonaliśmy się, że nic nie smakuje lepiej niż zwycięstwa potencjalnie słabszych drużyn. Triumfy outsiderów dawały nam chwilowe poczucie, że wszystko jest możliwe, a obowiązujące na świecie sztywne hierarchie da się jakoś zakwestionować. W kinie podobnej satysfakcji dostarczają sytuacje, gdy sprytnej jednostce udaje się czasem przechytrzyć znacznie potężniejszą, opresyjną zbiorowość. Tegoroczne Nowe Horyzonty obfitują w tego rodzaju pojedynki, których wynik bynajmniej nie jest z góry przesądzony.

W mojej prywatnej drużynie marzeń, złożonej z festiwalowych buntowników, prym wiedzie tytułowy bohater Szymona Maga. Obdarzony nadprzyrodzonymi zdolnościami mężczyzna z filmu Ildikó Enyedi zostaje ściągnięty z Budapesztu do Paryża, by pomóc policji w rozwiązaniu tajemniczej zagadki. Szymon nie zna otaczającej rzeczywistości, a nawet nie włada językiem francuskim, ale, co zaskakujące, uznaje te okoliczności za przywilej. Dopiero w obcym dla siebie świecie - z premedytacją ignorując konwenanse - mężczyzna może poczuć się prawdziwie wolny.

Na pierwszy rzut oka o podobnej swobodzie może tylko pomarzyć tytułowy bohater Dowłatowa. Radziecki pisarz z filmu Aleksieja Germana Jr. snuje się po mroźnym, jesiennym Leningradzie w poszukiwaniu nieprzystających do jego talentu fuch. Na niewdzięczne zagrywki losu, który zmusza go do pisania artykułów o bohaterach socjalistycznej ojczyzny, reaguje wyłącznie słabym, melancholijnym uśmiechem. Dowłatow zachowuje się tak jednak z określonego powodu. Mężczyzna emanuje pewnością, że zatrzymująca jego dzieła cenzura skapituluje, a on sam uzyska sprawiedliwość, nawet jeśli miałby czekać na nią absurdalnie długo.

Znacznie bardziej gwałtowny temperament cechuje tytułową bohaterkę Zazie w metrze. Przypomniany w tegorocznym programie klasyk Louise'a Malle'a - zarówno na poziomie treści, jak i formy - pozostaje po dziś dzień wzorcem radosnej filmowej dezynwoltury. Łatwo wyobrazić sobie, że rezolutna Zazie znalazłaby wspólny język z policjantem Ronem Stallworthem - bohaterem Czarnego bractwa. BlacKkKlansman Spike'a Lee. Czarnoskóry gliniarz, z pomocą kolegi ze służby, decyduje się na wypowiedzenie wojny Ku Klux Klanowi.

Pomimo że przeciwnik wydaje się znacznie silniejszy, Ronnie sięga po najskuteczniejszą broń z możliwych - poczucie humoru. Właśnie dzięki jego sile bohater jest w stanie odebrać rasistowskiej organizacji cały majestat i doprowadzić do jej całkowitej kompromitacji.

Na koniec kilka słów należy się outsiderowi szczególnemu, który mógłby łatwo zniknąć w tłumie pozornie bardziej charyzmatycznych postaci. Mowa o tytułowym bohaterze Szczęśliwego Lazzaro Alice Rohrwacher. Ignorowany przez otoczenie chłopiec, nieoczekiwanie okazuje się dysponentem niezwykłej mocy. Choć mijają dziesiątki lat, a świat pędzi do przodu i ulega nieustannym zmianom, Lazzaro przez cały czas pozostaje tym samym, niewinnym młodzieńcem. Bierność, z jaką bohater przygląda się nierównościom klasowym i konsumpcyjnym ekscesom włoskiego społeczeństwa, okazuje się zwodnicza. Scena, w której Lazzaro decyduje się w końcu odcisnąć piętno na otaczającej rzeczywistości, stanowi hipnotyzującą ilustrację hasła o "sile bezsilnych".


Piotr Czerkawski

Krytyk filmowy, dziennikarz, doktorant Uniwersytetu Wrocławskiego (przygotowuje pracę o twórczości Erica Rohmera). Laureat Nagrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w kategorii "Krytyka filmowa". Stale współpracuje między z innymi z miesięcznikiem "KINO" i portalem Filmweb.pl. Od znanej polskiej reżyserski usłyszał o sobie "trochę szalony, ale w sumie w porządku".


czytaj także
Wideoesej Wideoesej: Nicolas Roeg 27/07/18
Program Warsztaty z aktorami Touch Me Not 27/07/18
Wywiad Otworzyć puszkę Pandory. Rozmowa z ekipą Touch Me Not 28/07/18
Wywiad Od bogactwa do minimalizmu. Rozmowa z Agnieszką Smoczyńską 28/07/18

Newsletter

OK