Front Wizualny to eksperymentalna część festiwalu: teren przenikania się kina i sztuki, przestrzeń konfrontacji artystów z formą filmową, a filmowców z konceptualną narracją. Front wymiany schematów myślowych. Gdzie dziś się kończy kino, a zaczyna sztuka (lub odwrotnie), coraz trudniej rozstrzygnąć. Podobnie jak określić, co jest owocem natury, co produktem technologii, a co wytworem wyobraźni.
Filmy z frontu wizualnego są odbiciem postmodernistycznego świata, który chłoniemy szerokopasmowym łączem. Odwołują się do różnych tradycji, estetyk i inspiracji. Można w nich znaleźć duchologie dawnych systemów i zajawki najnowszych koncepcji, ryzykowne hipotezy, ciemne ekologie i relikty całkiem świeżych cywilizacji. To świat po apokalipsie, która się wydarzyła i przeszła niezauważona. Jak w argentyńskim Portrecie właścicieli Joaquina Maito, w którym bunt domowych zwierząt, masowo uciekających z domów, odbywa się zupełnie poza ludzkim radarem.
Linia frontu jest dynamiczna. Co roku prowadzi nowymi ścieżkami patrzenia i myślenia o współczesności. A twórcy prowadzą swoiste badania terenowe. Raz - na łonie natury, która bujnie krzewi się na karpackich stokach Olandy Bernda Schocha. Z grzybowego tripu po magicznym lesie przenosimy się do wirtualnej kliniki estetycznej. W Make Me Up szkocka artystka Rachel MacLean pokazuje dramaty selfie-feministek, uwięzionych w zbudowanym z cukru i insta-filtrów domku dla lalek
Podczas gdy w uniwersyteckich laboratoriach powstają symulacje przyszłości, mogące wywrócić na lewą stronę dotychczasowe definicje. Egzystencjalna i materialna kondycja młodych naukowców nie jest dużo inna, niż prekariuszy z brechtowskiego teatru. Co pokazuje Max Linz w świetnej, glitchowej Muzyce na czas apokalipsy (Music and Apocalypse).
Uczestnicząc w szybko mutującej kulturze, nie nadążamy z wymyślaniem nowych pojęć do jej opisu. Tradycyjne kategorie, pozwalające niegdyś tak jasno rozróżniać męskie od żeńskiego, sztuczne od naturalnego, wyobrażenia od faktów uległy zatarciu. Anna Odell w X&Y obnaża słabości sztuki współczesnej i kpi z pułapek liberalnego społeczeństwa. Doprowadza uczestników i widzów do obłędu. Aistė Žegulytė w barokowym Animus Animalis konfrontuje się ze zwierzętami, przygotowującymi się do pośmiertnego konkursu piękności.
Zapraszam wszystkich ciekawskich i ryzykantów na badania terenowe Frontu Wizualnego podczas 19. MFF Nowe Horyzonty. To, że eksperyment obarczony jest pewnym ryzykiem – dla twórców, ale także dla widzów - goes without saying!
Ewa Szabłowska, kuratorka