White Shadow
Tanzania, Niemcy, Włochy 2013 / 115'
reżyseria: Noaz Deshe
scenariusz: Noaz Deshe, James Masson
zdjęcia: Armin Dierolf, Noaz Deshe
montaż: Noaz Deshe, Xavier Box, Robin Hill, Nico Leunen
muzyka: James Masson, Noaz Deshe
obsada: Hamisi Bazili, James Gayo, Glory Mbayuwayu, Salum Abdallah, Riziki Ally, Tito D. Ntanga, James P. Salala, John S. Mwakipunda, Nuru Mgazza, Pastor Bryson
producent: Ginevra Elkann, Noaz Deshe, Francesco Melzi d'Eril
produkcja: Asmara Films, Mocajo Film, Shadoworks
nagrody: 14. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty - Nagroda Publiczności oraz GRAND PRIX w Międzynarodowym Konkursie Nowe Horyzonty; MFF w Wenecji 2013 - nagroda Luigiego De Laurentiisa dla najlepszego debiutu, Andrey Tarkovsky International Film Festival 2014 - najlepszy reżyser; MFF w Durbanie 2014 - najlepszy reżyser; East End Film Festival (Wielka Brytania) 2014 - najlepszy film; Festiwal Filmowy w Monachium 2014 - CineVision Award - specjalne wyróżnienie; MFF w San Francisco 2014 - New Directors Prize - specjalne wyróżnienie jury; Transylwania MFF 2014 - specjalne wyróżnienie jury; Auteur Film Festival w Belgradzie 2014 - najlepszy reżyser
dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
w kinach od 24 kwietnia 2015
W Tanzanii, Kenii i Kongo albinosi traktowani są jak lukratywny towar. Szamani płacą fortunę za części ciała i narządy dotkniętych bielactwem Afrykańczyków, wierzą bowiem, że sporządzone z nich amulety przynoszą szczęście i dobrobyt. Alias jest młodym albinosem z tanzańskiej wioski. Po tym, jak zostaje świadkiem brutalnego morderstwa swojego ojca, również albinosa, matka wysyła go do miasta, by tam poszukał schronienia. Trafia pod opiekę wuja, ale zawiedziony ulicznym życiem przenosi się do chatki na obrzeżach miasta, w której żyje grupa podobnych do niego dzieci. Tam przekonuje się, że nie sposób uciec przed swym genetycznym dziedzictwem i tylko akceptacja tego faktu może dać mu szansę na osiągnięcie fizycznej i duchowej równowagi. Reżyser konsekwentnie nie trzyma się jednego stylu - niektóre sceny filmuje z surową, dokumentalną precyzją, by kolejnym ujęciom nadać ton impresjonistyczny. Dynamiczna kamera, nieoczekiwane retrospekcje i niepokojące głosy spoza kadru nie pozwalają widzowi poczuć się bezpiecznie.
Film otrzymał Grand Prix oraz 20 tysięcy euro w Międzynarodowym Konkursie Nowe Horyzonty. Jury w składzie Tomasz Wasilewski, Christian Jeune, Martin Schweighofer, Leonardo Brzezicki, Syllas Tzoumerkas wybrało go spośród 13 konkursowych filmów. W uzasadnieniu werdyktu czytamy: "Mocny. Surowy. Zapadający w pamięć. Niepokojący. Radykalny. Jury jednogłośnie zadecydowało o przyznaniu Grand Prix filmowi Biały cień w reżyserii Noaza Deshe."
13 stycznia 2015 roku tanzański rząd postanowił zabronić praktykowania czarów, by powstrzymać ataki na albinosów, których organom przypisywane są magiczna moce - pisze agencja AFP, cytując rzecznika ministerstwa spraw wewnętrznych. Za dwa miesiące rozpocznie się operacja specjalna o nazwie >Koniec z zabójstwami albinosów<. Akcję przeprowadzi policja przy wsparciu lokalnych władz i członków Tanzańskiego Stowarzyszenia Albinosów, i na początku odbędzie się ona w najbardziej dotkniętych prowincjach na północy kraju. (apa, PAP)
Noaz Deshe:
"Kiedy przygotowywałem się do prowadzenia warsztatów w Dar Es Salaam, usłyszałem o porwaniach albinosów we Wschodniej Afryce. Zdecydowałem, że muszę nakręcić o tym film: prawdziwą kronikę życia młodego człowieka, za którego głowę wyznaczono cenę. Osoby, która w obliczu pewnych wydarzeń nagle zdaje sobie sprawę ze swojej zagrażającej temu życiu kondycji. Okoliczności sprawiają, że Alias doświadcza zwierzęcej strony swojej natury - reaguje instynktownie na każdy alarm. Musi zaakceptować samotność, a marzenia traktować jak przyjaciela, który pozwala przetrwać w złym świecie. Poszczególne elementy fabuły opierały się tylko na tym, co główny bohater jest w stanie zrozumieć z otaczającej go rzeczywistości i skleić w jakąś całość, informacje związane z polityką czy kulturą miały być podawane za pomocą sensualnej formy. By pracować w ten sposób musieliśmy stać się małymi, szybko poruszającymi się ludźmi stamtąd, pewnymi, że wszyscy wokół nas są bezpieczni i że się nie boją."
"Czy casting był trudny - i tak i nie. Wybieraliśmy ludzi z ulicy. Z moim współpracownikiem Hashimem Rubanzą chodziłem na targ rybny. Pewnego dnia patrząc na sprzedawców ryb, zlokalizowaliśmy ich szefa, mężczyznę siedzącego na stołku w otoczeniu rybaków, ustalającego z nimi ceny. W sposób naprawdę widowiskowy kontrolował tłum wokół siebie. Był urodzonym performerem. Zaprosiliśmy go na przesłuchanie i w rezultacie zagrał w filmie jednego z zabójców.
Gdy porównujesz Tanzanię z innymi krajami afrykańskiego kontynentu - to spokojne miejsce. Reżim jest stabilny. Wcześniej utrzymywali dobre stosunki z Rosją i wprowadzali w życie idee socjalizmu. Ale czary to charakterystyczna i silnie zakorzeniona w ich kulturze tradycja. Nie wszyscy czarownicy są źli. Część z nich pomaga chorym, stosując medycynę alternatywną. Oficjalnie problem porwań albinosów pojawił się jakieś dziesięć lat temu, ale gdy zapytasz ludzi w Dar - to znacznie starszy proceder. Z ostatnich raportów dowiedzieliśmy się, że rozpoczął się rabunkiem grobów, następnie zaczęło dochodzić do morderstw. Mimo że akcja filmu rozgrywa się w Tanzanii, problem dotyczy też innych krajów: Mozambiku, Kenii, Ugandy, Nigerii, Republiki Południowej Afryki. To osadzona w regionalnych realiach, fikcyjna historia oparta na faktach. Role, jakie grają w filmie ludzie, są bliskie ich realnemu życiu. Jeden ze filmowych bandytów jest w rzeczywistości budzącym strach policjantem, który stosuje tortury, by uzyskać zeznania. Niesamowity Hamisi Bazili, który wcielił się w rolę Aliasa, nosi na sobie podobny emocjonalny bagaż jak odgrywana przez niego postać. W rzeczywistości musiał uciekać z wioski, by znaleźć bezpieczną przystań w dużym mieście. To był prawdziwy prezent od losu, że go znaleźliśmy! Kiedy zagrał w filmie miał 15 lat, teraz ma 18 i chce się uczyć."
"Kwestia formy - jedyna techniczna decyzja, jaką musiałem podjąć, dotyczyła wykorzystania wszelkich dostępnych narzędzi, by wiarygodnie oddać realia. Nie wiedziałem, co to właściwie będzie oznaczać, oprócz tego, że chodzi o brak synchronizacji, który przejdzie w synchronizację. To bardzo subiektywne. Ale w oparciu o intuicję, badania i mnóstwo zebranych faktów - wiele rzeczy znalazło właściwą formę. Muzyka w filmie pokazuje duchową i fizyczną sytuację Aliasa, jest echem jego charakteru. Podobnie z eksperymentalną narracją - miała otwierać zmysły i prowokować pytania."
Gazeta festiwalowa "Na horyzoncie":
Marta Rosół: Temat filmu jest trudny i rzadko poruszany. Niewielu ludzi słyszy o prześladowaniu albinosów. Dlaczego go podjąłeś?
Noaz Deshe: Kiedy tworzysz muzykę lub malujesz obraz, nie pytasz się o to, skąd przychodzi pomysł. On po prostu się pojawia. Podobnie jest z filmem. Najpierw rodzi się w głowie, a później manifestuje na ekranie. Byłem zaproszony do Tanzanii, by prowadzić warsztaty filmowe dla dzieci. Chciałem poznać kraj, do którego jadę. Tak odkryłem historię albinosów, całą noc czytałem na ten temat. Poszedłem spać, a rano zobaczyłem film.
MR: Kręciłeś film w Tanzanii, obcym dla siebie miejscu.
ND: Musisz negocjować z miejscem, w którym kręcisz film, ono naprawdę może zaoferować wiele rzeczy, sprawiających, że film będzie wyjątkowy. Kiedy już zaczęliśmy zdjęcia, wszystko poszło gładko. Pracowaliśmy z ludźmi, którzy dawali nam całą swoją energię. Wszystko, co spotkało nas w Tanzanii, było darem. Mieszkańcy nam pomagali, bo czuli, że należy przedstawić tę historię. Nie mieliśmy ograniczeń. To, co było pokazane w filmie, to tylko część rzeczywistości. Gorsze rzeczy dzieją się w Mozambiku, Ugandzie czy Kenii.
MR: "Biały cień" poruszył widzów. Wielu wychodziło z pytaniem, jak się zachować wobec przemocy i okrucieństwa.
ND: Okrucieństwo widzimy na każdym kroku. Chcieliśmy, żeby widz nie był za daleko historii, żeby towarzyszył głównemu bohaterowi i dzielił jego doświadczenia. Ta historia jest zwierciadłem.
MR: Opowiada nie tylko o prześladowaniu albinosów?
ND: Nie. Chciałem pokazać postać w określonej sytuacji. Polowanie na człowieka może odbywać się na wielu płaszczyznach, a przemoc ma nieograniczone formy. Jeśli widz stał się częścią historii Aliasa, to o to chodziło. To dowód na możliwość komunikacji bez względu na kolor skóry, wyznanie czy inne różnice.
MR: Jak znaleźliście niesamowitego Hamisiego Baziliego, odtwórcę głównej roli?
ND: W Tanzanii mieliśmy warsztaty z dziećmi dotyczące ich marzeń. Hamisi przygotował piosenkę, która nas zachwyciła. Był gotowy, by opowiedzieć swoją historię, czekał na nas, a my prawie się spóźniliśmy. Byliśmy tylko technicznym aspektem, który pozwolił opowiedzieć jego historię.
MR: Film z jednej strony pokazuje rzeczywistość, z drugiej ukazuje myśli Aliasa i robi to bardzo poetycko.
ND: "Biały cień" to odpowiedź na bohatera. Wszystko jest częścią rzeczywistości, nawet jego myśli, uczucia.
Noaz Deshe
Izraelski artysta i reżyser mieszkający w Berlinie i Los Angeles. Ma na koncie dwa dokumenty - Boysgirls i Search Agent Zerox, oba z 2001 roku. W 2009 roku skomponował muzykę do debiutu Irańczyka Babaka Jalali Frontier Blues. Na wydanie czeka jego powieść graficzna zatytułowana In Case We Never Meet Again. Biały cień jest debiutem fabularnym Deshego. W 2013 roku na MFF w Wenecji otrzymał za ten film prestiżową Nagrodę Luigiego De Laurentiisa dla najlepszego debiutu, następnie film został obsypany nagrodami na innych międzynarodowych festiwalach, podczas 14. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty otrzymał Nagrodę Publiczności oraz GRAND PRIX w Międzynarodowym Konkursie Nowe Horyzonty.
Filmografia
2001 Boysgirls (kr.m. dok.)
2001 Search Agent Zerox (dok.)
2013 Biały cień / White Shadow
Media o filmie:
"Reżyser z pasją zajmuje się przepisywaniem klaustrofobicznej atmosfery na język kina. Kamera trzęsie się i kadruje ciasno, w dużych zbliżeniach, często w niedoświetlonych wnętrzach. Duszno i ciemno przestaje być jedynie w sekwencjach względnej beztroski Aliasa - kiedy bawi się ze swoim kolegą albo dokonuje jakiegoś znaleziska na wysypisku. Obraz nabiera wówczas oddechu, światła, a kolory oddalają się od realistycznej palety. W "Białym cieniu" fabuła pełni w zasadzie drugorzędną rolę, na pierwszym planie jest próba zapośredniczenia pewnego wrażenia. Monologi bohaterów, często płynące z offu, niezsynchronizowane z tym, co oglądamy, unoszą się jakby w powietrzu, "ponad" akcją. Pełnią one funkcję niemalże muzyczną, przeplatane są zresztą eterycznymi, transowymi plamami dźwiękowymi. Ten akcent położony na impresyjność odbija się nieco na przejrzystości filmu. Ale tak czy inaczej Deshemu udaje się pokazać od nieco innej strony - zdawałoby się, do cna wyczerpany - temat afrykańskiej mizerii." (Jakub Popielecki, filmweb.pl)
"Wielu filmowców z pewnością oburzyłoby się na sposób poprowadzenia sceny, w której zamordowany zostaje ojciec głównego bohatera , bo "za ciemno", "kolory nieładne" i trzęsąca się kamera rodem z Blair Witch Project. Jednak w tej scenie mogłyby być nawet pomylone kierunki i przekroczona oś, a i tak najważniejsza pozostałaby przekonująco oddana atmosfera duchoty, osaczenia i nieuchronnego zła czającego się pod osłoną nocy. To jednak nie oznacza, że reżyser zaniedbał warsztat filmowy. W innej, tak samo dynamicznej, scenie pościgu Noaz Deshe udowadnia, że równie swobodnie czuje się używając klasycznych środków filmowych. Jest reżyserem, który zna swoje rzemiosło i nie boi się świadomie rezygnować ze standardowych rozwiązań." (Gabriela Łazarkiewicz, bad-taste.pl)
"Największy atutem "Białego cienia" jest realizm. Deshe swój film nakręcił z naturszczykami, co zajęło mu siedem miesięcy i dało niezwykłe efekty. Wykrzesał z nich jednak tak nieprawdopodobne pokłady ekspresji, naturalności i żywiołowości, że chwilami, zwłaszcza w końcowych scenach samosądu, ogląda się jego film bardziej jak porażający dokument, niż fabułę, z samej swojej istoty dążącą przecież do uproszczeń i morałów. Obraz izraelskiego filmowca pozostaje jednak otwarty: nie opowiada o polowaniach na albinosów czy zacofaniu Afryki. Są to raczej preteksty do snucia opowieści o odmienności i współcierpieniu. Poszukiwanie swojego miejsca przez Aliasa nie ma jednak wymiaru romantycznego - to bardziej dzika walka o przetrwanie, niż próba znalezienia zrozumienia. To nie afrykańska przygoda, ale nieustanna próba uniknięcia rzezi. Deshe towarzyszy swojemu bohaterowi jakby mimochodem, bardziej go podglądając, niż filmując, co owocuje duszną atmosferą." (Bartosz Sadulski, film.onet.pl)
"Raz "Biały Cień" przypomina niskobudżetowe kino grozy, innym razem przeistacza się w paradokument, by znienacka przybrać formę impresjonistycznego, poetyckiego eksperymentu. Dość trudno się odnaleźć w poćwiartowanej chronologii filmu i przyzwyczaić do ciągle zmieniających się struktur oglądanego obrazu, w czym na pewno tkwi trudność w emocjonalnym odniesieniu się do smutnych losów chłopca-albinosa. Noaz Deshe jednak na pewno stworzył intrygującą, osobliwą wizję okrutnego, brutalnego świata, przypominającego koszmar śniony na jawie." (Katarzyna Wolanin, wolanin.wordpress.com)
"Noaz Deshe nie boi się ostrych cięć, rozmycia chronologii, specyficznej pracy kamery, która raz z dokumentalną rzetelnością ukazuje okrucieństwo, innym razem odsłania subiektywne obrazy podświadomości chłopca. Dzięki temu przedstawieniu po raz kolejny przekonujemy się, że zachodni świat niewiele wie o Afryce, a pojawiający się w filmie wizerunek Baracka Obamy tylko to potwierdza." (Marta Rosół, Gazeta festiwalowa "Na horyzoncie")
"(...) udało mi się trafić w film, który nie dość, że zwyciężył Konkurs Nowe Horyzonty, to na dodatek spotkał się z równie entuzjastycznymi reakcjami widzów. Trudno się dziwić, bo z jednej strony jest to film ważny, opowiadający pewną konkretną, zanurzoną w rzeczywistości historię, ale posługuje się w tym celu, zgodnie z nowohoryzontowym paradygmatem, językiem obrazów. Całość jest przestawiona z punktu widzenia głównego bohatera imieniem Alias, który żyje w ciągłym strachu - jako albinos jest on łakomym kąskiem dla handlarzy ludzkimi organami, którzy części ciała takich jak on odsprzedają lokalnym szamanom, wierzącym w ich magiczne działanie. Pojawiające się na ekranie obrazy to w równym stopniu zapis wydarzeń składających się na akcję filmu, co odzwierciedlenie stanu emocjonalnego postaci (stąd np. ujęcia unoszącej się wśród chmur sylwetki) - co ciekawe, wcale nie dominują w nim depresyjne nuty. Dzięki temu Alias nie jest przedstawiony jako ofiara, a jako normalny nastolatek, pragnący wolności, przygód i przyjaźni. Tym większe wrażenie robią wyjątkowo drastyczne sceny przemocy, które dyktują rytm filmu i kontrastują z rozmarzonymi zdjęciami czy sielskimi afrykańskimi krajobrazami." (Marcin Sarna, cwierckadru.pl)
Forum Nowe Horyzonty o filmie:
"Ciekawy film, nawet bardzo. Bo standardową w sumie historię (śmierć rodzica/ów, ucieczka, problemy finansowe i wynikająca z nich zdrada - ileż to już razy widzieliśmy) umieszcza w nowym, nieznanym nam kontekście, no i jest kapitalny formalnie. Ta zupełnie zwariowana kamera - z tymi wszystkimi zaburzeniami ostrości, padaczką operatora, ujęciami do góry nogami - doskonale oddaje najpierw niepewność, a potem wręcz rozpad świata dookoła bohatera, tę zupełnie zdruzgotaną moralność. Do tego świetny montaż, z zaskakującymi przejściami (…), potęgującymi dezorientację." (Mrozikos667)
"(...) ta mętnawa, nieczytelna forma świetnie oddaje zagubienie i strach głównego bohatera. Znakomicie też współgra z mroczną, wypełnioną z jednej strony ciemnymi interesami, z drugiej wszechobecnymi zabobonami, rzeczywistością, z którą musi się mierzyć." (Grześ)
"Ten niedoskonały, chaotyczny i rozwichrzony film broni się klimatem, atmosferą i dokumentalnym zacięciem. To, co mi się w nim szczególnie podobało, to perspektywa przedstawiania świata: od wewnątrz, oczami głównego bohatera. Konsekwentnie White Shadow to obraz rozmyty, pełen niedopowiedzeń, dziur. Jest tego więcej. Deshe zdaje sobie chyba sprawę z tego, że brzydota również potrafi być fotogeniczna: rozsypujące się rudery, brud i pył, zadymione wysypiska, obrzmiałe, wynaturzone twarze bohaterów. Rozedrgane zdjęcia z ręki podkreślają obraz świata, w którym raczej nie chcielibyśmy się znaleźć." (vifon00)
"Cała historia zmierza w kierunku dość przewidywalnym (choć końcówkę uważam mimo to za świetną), ale siłą filmu jest uchwycenie Afryki, chaosu, tymczasowości, przemieszania tradycyjnych zabobonów i świata białych, wyglądającego wciąż jak z innej, nieprzystającej do tej rzeczywistości bajki." (doktor pueblo)
"Świetny film. Wartki, wciągający, pełen magii i okrucieństwa. Przedstawia świat
z perspektywy bohatera walczącego o przetrwanie, pozbawionego właściwie jakiejkolwiek podpory. Wiele scen zapada w pamięć. (…) Bardzo dużym atutem tej dość standardowej historii- poza wszystkim, o czym już wspominaliście czyli np. dziwnymi ujęciami, montażem- jest odtwórca głównej roli. Na mnie zrobił olbrzymie wrażenie, przykuwał uwagę, pozostając w poetyce filmu mogę stwierdzić, że mnie >zaczarował<." (sally)
"Na pewno jest dziko, krwawo i mrocznie. Motywacje niektórych postaci nie poddają się racjonalizacji. Film wydaje się być przesiąknięty duchem apokaliptycznym. Dawno nie widziałem w kinie bohatera tak bardzo, skrajnie wręcz, wykluczonego ze społeczeństwa, zmuszonego do podjęcia tak trudnego wyzwania. Sprawia to czasem wrażenie surrealne, dlatego być może konwencja bardziej metaforyczna mogłaby tutaj dać ciekawy efekt fabularny. Film odbiera się na granicy dokumentu/eseju i fikcji. Trudno pozostać obojętnym na los bohatera, a jednocześnie oszczędny rys psychologiczny ogranicza czysto emocjonalny jego odbiór." (tangerine)