Kronika wypadków dziewczęcych. Andrzej Wajda i film dla młodzieży
Przed depresją o kolorze karmelu albo błota - pozwólmy sobie na cytat z nieuzasadnionego optymizmu. "Kiedy Andrzej Wajda przymierzał się do ekranizacji książek Musierowicz, mówił, że szuka pierwowzoru literackiego, który pokazałby jaśniejszą stronę świata", wspomina w roku 1999 na łamach "Tygodnika Powszechnego" Krzysztof Biedrzycki, autor pierwszej "poważnej", "akademickiej" publikacji poświęconej twórczości jeżyckiej pisarki. "Ciekawe, że przymierzał się [Wajda] do Musierowicz, a zekranizował Tryznę - jakby nie umiał wydobyć się z mroku rzeczywistości, którą widzi". Jest to sam koniec - i puenta - wywiadu, noszącego zresztą znamienny tytuł: Panna Ktoś.
To zestawienie literacko-filmowe wydaje się dzisiaj paradoksalne. Andrzej Wajda nie żyje, Panna Nikt pozostaje od dwudziestu lat filmem złej sławy i zmarginalizowanym na tle jego twórczości, o pomyśle na wajdowską Jeżycjadę milczy i autobiografia Kino i reszta świata, i cykl Stanisława Janickiego poświęcony niezrealizowanym pomysłom reżysera Marzenia są ciekawsze. Gwiazda Tomka Tryzny szybko zabłysnęła i szybko zgasła. Małgorzata Musierowicz jest wciąż autorką dyskutowaną - jak ukochana krewna, która od lat pozostaje pasmem przewidywalnych rozczarowań. Wajda był i pozostanie twórcą kanonicznym i fundamentalnym dla polskiej kultury powojennej; Tryzna zaległ w składziku z erotyczno-mistycznymi kuriozami lat dziewięćdziesiątych; Musierowicz stała się pensjonarsko-patriarchalną skamieliną. Są to rejestry dziś do siebie zupełnie nieprzystające. A jednak kiedy Krzysztof Biedrzycki wymienia te trzy nazwiska obok siebie, i jeszcze dorzuca do tego bigosu Izabelę Filipiak, autorkę Absolutnej amnezji (wyd. 1995), odwołuje się jedynie do już wcześniej istniejącego zlepu skojarzeń, całej sieci literacko-krytycznego powinowactwa.
To Czesław Miłosz odnajduje Pannę Nikt (wyd. 1994) na półce obok Pulpecji (wyd. 1993), i płomienną recenzję powieści Tryzny poprzedza taką o to pochwałą: "styl powieści Małgorzaty Musierowicz uważam za szczęśliwy wyjatek pośród ogólnego wypimpszenia polskiej prozy". Na pochwale się nie kończy, związek poety z Jeżycjadą jest znacznie silniejszy, Miłosz koresponduje z poznańską pisarką i, jak wieść niesie, wydaje nawet za mąż Nutrię Borejko ("Ten Robert to wspaniała postać. [...] Natalii jest potrzebny taki stateczny mężczyzna"). Autor jego biografii Andrzej Franaszek opowie po latach następującą anegdotę: "Wielki Starzec, wielki poeta naszego miasta i całego świata, noblista. W drzwiach odwraca się i mówi: - Wiecie panowie, ja to Musierowicz bym napisał od nowa, tylko z momentami...". Jakaś piętnastolatka miała napisać autorce Jeżycjady: "Niech Pani nie słucha Czesława Miłosza. Ja go lubię i szanuję, ale on nigdy nie był młodą dziewczyną".
Cóż: nie jest to wcale takie proste. Wydaje się, że w pewnym okresie w środku lat dziewięćdziesiątych bardzo wielu zasłużonych dla kultury polskiej dorosłych płci męskiej czyta z przejęciem powieści o młodych dziewczynach i powołuje się na swoją dziewczęcą wrażliwość. Jest wśród nich także Andrzej Wajda. "Czy Pan zna z doświadczenia świat dzisiejszych nastolatek?", pyta go Katarzyna Bielas na rok przed premierą filmowej Panny Nikt. "Każdy z nas był kiedyś małą dziewczynką", odpowiada reżyser, "Pani również!". Małą dziewczynką pod wpływem Absolutnej amnezji chce być także Jerzy Sosnowski, z czym nie zgadza się Kinga Dunin; historię tej polemiki przytacza w słynnym eseju Ifigenia w Polsce Maria Janion, której Filipiak była seminarzystką. Połączenia można mnożyć: Dunin wielokrotnie i gorliwie polemizuje z Musierowicz (trwającą kilka lat polemikę zwieńczy napisanie dwóch powieści dla młodzieży, Tabu z roku 1998 i Obciachu z roku 1999), jest też wielce podejrzliwa wobec powieści Tryzny w sposób, który na tle odczytań w kluczu "duchowym" był wówczas zaskakującym wyjątkiem: "kiczowate połączenie naiwności i przesłodzonej perwersji doprawionej przemocą chwilami budzi podejrzenia, że mamy tu po prostu do czynienia z dzieciącą «soft» pornografią dla starszych panów". Wajda zresztą też z wpisanego w Pannę Nikt seksualnego ryzyka zdaje sobie sprawę i dlatego podejmuje decyzję o realizacjifilmu dla młodzieży. W końcu tym, co czyni zlep, wytwarza sieć skojarzeń między utworami literackimi z tak różnych rejestrów - jest sama młodzież, a konkretnie połowa młodzieży, bo chłopcy w tej dyskusji prawie nie istnieją. Recenzje Absolutnej amnezji odwołują się do Panny Nikt, przy Pannie Nikt wspomina się jakby od niechcenia o Musierowicz, której jedna z bohaterek, studentka polonistyki i aspirująca literatka, ucieka przed męskimi zalotami z Gorączką romantyczną w plecaku. I tak koło się zamyka. I zacieśnia: Krzysztof Biedrzycki, przywoływany wcześniej optymista, myli się, przeciwstawiając mrokom Panny Nikt "jasność" Jeżycjady. Na listach bestsellerów sąsiadują z Tryzną bodajże najbardziej odmieńcze, erotyczno ambiwalentne powieści poznańskiej pisarki, Dziecko piątku (wyd. 1993) oraz Nutria i Nerwus (wyd. 1994). Pierwsza z nich traktuje o żałobie, druga o seksualnym nagabywaniu; pierwszą spajają depresja i niemiłość, drugą migrena i ospa wietrzna. W pierwszej bohaterka choruje z tęsknoty za zmarłą matką i nieobecną przyjaciółką; znajduje pocieszenie w towarzystwie chłopca, który zgodnie ze swoim artystycznym temperamentem zakochuje się w niej jak artysta w wielkiej divie. (Podobnie ostrzyżeni, wielkoocy i androgyniczni, są na ilustracjach prawie nierozróżnialni). Bohaterka drugiej powieści chłopcem kiedyś chciała być, ale teraz głównie przed chłopcami ucieka i uciec dostatecznie daleko nie może. Janion w plecaku jest symptomem - duchem inności i duchem czasów. Dziewczęcość jest więc w tym zlepie cechą transgresyjną.
Jak już zasygnalizowałam, jeszcze przed premierą Panny Nikt Wajda deklaruje ostrożność - czy nawet delikatność - wobec tematu transgresji cielesnej. Pytany przez redaktor Bielas o obecną w powieści erotykę lesbijską, odpowiada: "Nie chciałbym iść w tę stronę". "Filmy o uczuciach łatwiej mogą przeciwstawić się brutalizacji i erotyzacji ekranu", mówi widzom na przedpremierowym pokazie w Świdnicy (rodzinnym mieście Tryzny), "dlatego zrezygnowałem ze scen erotycznych. Książka jest dla dorosłych, ja nakręciłem film dla młodzieży".
To interesująca deklaracja, nie chodzi w niej przecież o gatunkowe konwencje. Panna Nikt jest pierwszym współczesnym filmem Wajdy od czasu Człowieka z żelaza, filmu, który miał być odpowiedzią na bezpośrednią prośbę/propozycję gdańskich stoczniowców. O Pannie Nikt reżyser opowiada też trochę jak o wyzwaniu posttransformacyjnej publiczności: to szukanie nowej widowni ("dziś przede wszystkim młodzież chodzi do kina"), odpowiedź na potrzebę kina aktualnego i uniwersalnego ("Nie mogę obrażać się na widownię, z którą oglądałem Cztery wesela i pogrzeb albo Speed, że nie chciała oglądać mojego Pierścionka. [...] Błąd mój polegał na tym, że zaangażowałem się w rozprawę z przeszłością"), poszukiwanie nowej, na nowo młodzieńczej i do tego dziewczęcej, wrażliwości ("jeśli w sobie nie odkryję jednej z nich, to nie potrafię tego filmu zrobić").
Panna Nikt ma strukturę dwuczęściowego moralitetu: o względy i duszę głównej bohaterki Marysi walczą dwie koleżanki z nowej szkoły, nihilistka i nowobogacka (lub czarownica i nierządnica). Dusza to słowo-klucz: Panna Nikt jest historią opętania. Że nie ma tu tradycyjnej psychologii postaci - to oczywiste. Ale nawet szkolna psychomachia jest nielinearna, zaburzona, bez ciągu przyczynowo-skutkowego, jakby złe duchy zamieszkały w bohaterce już na samym początku filmu, z pierwszym okresem albo przeprowadzką do miasta, i nachodziły ją kapryśnie w te i we wte. Jest też opętanie zupełnie dosłowne, z taniego horroru, świecące na czerwono oczy i przemawianie grubym głosem: w artystce-nihilistce zamieszkuje chłopiec o z angielska brzmiącym imieniu Dżigi. Poza tym bohaterki ciągle się przebierają, ale tak, jakby zakładały kostiumy; Marysia przyjmuje też nowe imiona (dla jednej z dziewczyn będzie Minką, dla drugiej Majką).
Ale stan nawiedzenia wykracza poza miotane zadurzeniem i okrucieństwem postaci, a nawet całkowite przemieszanie fantazji i rzeczywistości w ramach świata przedstawionego. Nawiedzony - obrazami i opowieściami nie-z-tego-świata - jest cały film. Zanurzony w lepkich brązach, odrapany Wałbrzych, miasto uderzone widzialną pięścią transformacji, jest tu sceną, na której wystawiono dobra luksusowe: nihilistka ma keyboard od ojca Tunezyjczyka, bogata mieszka w willi z basenem, jej rodzice wyprawiają coctail party. Te obrazy są wykoncypowane i sztuczne, wycięte z kolorowych magazynów. Ale problem, jak sądzę, tkwi gdzie indziej, w wyciętej, tym razem ze szkolnej czytanki, pobożnej Marysi, zahukanej chłopki z inteligenckiego imaginarium. "Dzisiaj żyjemy w wolnym świecie", mówił Wajda, "Interesuje mnie, co dziś kusi młodych ludzi i jakie za tymi pokusami kryją się rozczarowania. Czy wystarczy im sukces materialny? Czy potrzebują czegoś więcej, a jeśli tak, to czego?". Jak bardzo źle to postawione pytania, okaże się niecałą dekadę później, kiedy rówieśnicy Panny Nikt, jakże nieśmiała i niezaradna młodzież małomiasteczkowa i wiejska, masowo wyjedzie na Wyspy, do Niemiec, Holandii, Skandynawii. Wzięty z powieści Tryzny konflikt jest więc sam w sobie fantazją o zachodniej duchowej rozpuście.
Ta rozpusta nie jest jednakże li i jedynie duchowa. Owszem, nie ma tu seksu, ale są zaloty i uciekanie przed nożem w pierzynach; płomienne wyznania i miłosne szantaże. Czasami Panna Nikt wydaje się brutalną mutacją Kroniki wypadków miłosnych. Bohaterki znęcają się nad sobą fizycznie i pomiędzy pocałunkami. W bodaj najsłynniejszej scenie filmy Marysia-Majka każe klęczeć bogatej Ewie na śmietniku, z rękami wzniesionymi w górę, w upale, i liże jej twarz, po której spacerują wielkie tłuste muchy; potem będzie lizać rozdrapane do krwi kolana. Wajda usunął z fabuły obecnych w powieści mężczyzn i chłopców, a jednak zostawił bliskość dziewczęcą, i dodał od siebie jedną genderową wariację: Marysia w swetrze ojca nosi się jak chłopiec, a krótka blond czupryna Anny Wielguckiej antycypuje naszą pokoleniową miłość do Leonarda DiCaprio.
Ta obsesja dziewczęcości i dziewczęcej odmienności, spoiwo tego dziwacznego zlepu, zyskuje swoje wytłumaczenie w opowieści-o-transformacji właśnie. Spod fantazji o moralnym kuszeniu przez kapitalistyczny zachód wycieka rzeczywiste przesunięcie w polityce płci. Ta post-transformacyjna, nowa seksualność, kobieca, i także, anachronicznie mówiąc, queerowa, staje się możliwa - z bagażem "zachodniego" lęku przed śmiercionośnym seksem, przed AIDS, i, już samodzielnie, na podwórku polskim, skrępowania losem "Ifigenii w Polsce". Poprzez konkret filmowego obrazu (konkret nastoletnich ciał i konkret kontekstu wałbrzyskiego, który wyziera spod fantazmatycznego luksusu) Panna Nikt w interpretacji Wajdy wpisuje się w ten krajobraz być może znacznie celniej niż literacki pierwowzór Tryzny.
Źródła:
K. Biedrzycki, B. Gierat-Bieroń, Panna Ktoś, "Tygodnik Powszechny", 36/1999
T. Cylka, Opowieść o samotności, "Głos Wielkopolski", 21-22.09.1996
K. Dunin, Pies z Marysią tańcował, "Ex Libris", 61/1994
K. Dunin, Polska policja menstruacyjna, "Ex Libris" 80/1995
B. Helbig-Mischewski, Święta, czarownica, nierządnica, "Teksty drugie", 6/2000
M. Janion, Kobiety i duch inności, Warszawa 1996
Cz. Miłosz, O "Pannie Nikt" Tomka Tryzny, "Gazeta Wyborcza", 9.07.1994
J. Sosnowski, Każdy był małą dziewczynką, "Ex Libris", 80/1995
A. Wajda, O polityce, o sztuce, o sobie, red. M. Malatyńska, Warszawa 2000
Tradycyjne przypisy przeredagowano w celu publikacji na portalu nowehoryzonty.pl
Tekst jest środkową częścią zestawu konkursowego, na który złożyły się także teksty "Ford. Lekcja historii" i recenzja filmu Grety Gerwig Lady Bird pt."Małe kino bliskości/Kino-przyjaźń", oba opublikowane wcześniej na łamach "Dwutygodnika".
Klara Cykorz - ur. 1990, wychowała się pod Chełmnem, ukończyła kulturoznawstwo w Instytucie Kultury Polskiej UW. Publikowała na łamach "Dwutygodnika", Filmwebu, "Ekranów", internetowego "Czasu Kultury" i w antologiach: "Sto metrów asfaltu. Warszawa Marka Hłaski" (Warszawa 2016), "Ułamek błękitu i chmur. Warszawa Tadeusza Konwickiego" (Warszawa 2017), tomach poświęconych twórczości Davida Cronenberga (2016) i Davida Lyncha (2017).