Serra należy do artystów, których utwory inspirują do myślenia bardziej niż filozofowanie.
(J. Hoberman, "Village Voice")
Jeden z najbardziej wyrazistych twórców slow cinema. Płynnie poruszający się między kinem a obszarem sztuk wizualnych, reżyser i artysta, mówi o sobie: jestem radykalnym Katalończykiem, Hiszpanem z głębi serca i żołnierzem Starej Europy. Serra, prowokacyjny minimalista, stawia przed widzami wyzwania, tworząc filmy, które toną w mroku, tym dosłownym ekranowym chiaroscuro i metaforycznym, mówiąc o świecie moralnego upadku. Serra sięga najchętniej po teksty kultury, ożywia mityczną przeszłość poprzez sprowadzenie historycznych wydarzeń do formy ekscentrycznych anegdot, a legendarne postaci wrzuca w wir codzienności i prozaicznych działań. Po antyadaptacji Don Kichota Cervantesa (Honor Rycerza, 2006), biblijnej przypowieści o Trzech Królach (Śpiew ptaków, 2008), zekranizował XVIII-wieczny spór między racjonalizmem a romantyzmem w formie spotkania Casanovy i Drakuli w Historii mojej śmierci (2013), a następnie ujawnił absurd dworu wersalskiego w kronice powolnej agonii króla Słońce w Śmierci Ludwika XIV. Motywy bezruchu, oczekiwania, znudzenia składają się na język wizualny Katalończyka. Serra jest ironicznym moralistą, portretującym i parodiującym filary europejskiej cywilizacji, pokazującym, że król nie dość, że nagi, to jest i martwy, przyjemność nie istnieje bez perwersji, a prawdziwą wolność można odnaleźć tylko w przekroczeniu norm.
Serra postuluje powrót do czegoś, co określa mianem "istoty sztuki podstawowej", do filmu premélièsowskiego, gdy kino nie było jeszcze ani dokumentem, ani fabułą, lecz nieskażoną konwencjami rejestracją ruchu. Reżyser definiuje siebie jako kontynuatora sztuki romańskiej, a nawet karolińskiej - pierwotnych dla rozwoju europejskiego chrześcijaństwa. (...) Kino Serry to (...) sięganie do praźródeł, przejaw najbardziej konserwatywnej awangardy - z jej minimalizmem, antypsychologizmem i korzystaniem z kulturowych archetypów, które zastępują fabularne perypetie.
(Rafał Syska, Filmowy neomodernizm)
Albert Serra (ur. Banyoles, 1975) jest katalońskim reżyserem i producentem. Studiował filologię hiszpańską i komparatystykę na Uniwersytecie Barcelońskim.
Albert Serra debiutował w 2003 roku na poły amatorskim filmem Crespiá, rodzajem happeningu lokalnego środowiska, w którym swobodnie zaaranżowane epizody często nie znajdują puent. Jego drugi film Honor rycerza - luźna adaptacja historii o Don Kichocie - był prezentowany w sekcji Quinzaine des Réalisateurs w Cannes w 2006 roku, na Viennale otrzymał nagrodę FIPRESCI, a przez krytyków kultowego "Cahiers du Cinéma" został okrzyknięty filmem roku. Serra stworzył adaptację ledwie rozpoznawalną, zastępującą wszystkie węzłowe sceny Cervantesowego pierwowzoru naturalnym dla swoich filmów oczekiwaniem. Do Honoru rycerza wybrał więc te sceny, które w powieści były co najmniej chwilami wytchnienia między kolejnymi przygodami. Nie pokazywał nawet wędrówki, a jedynie przygotowania do snu lub poranne zbieranie się do drogi. Podkreślał niepewność, w którą stronę udać się nazajutrz, a także zmęczenie Don Kichota i nudę Sancho Pansy. (Rafał Syska, Filmowy neomodernizm)
Z kolei inspirowany tradycyjną katalońską pieśnią ludową, Śpiew ptaków (2008) opowiadał o Trzech Mędrcach podróżujących w poszukiwaniu Mesjasza, który właśnie się narodził. W 2008 roku film znalazł się w programie Un Certain Regard, sekcji MFF w Cannes, a także został uznany za najlepszy kataloński film roku. Oglądaliśmy go podczas 8. edycji Nowych Horyzontów w sekcji Panorama Odkrycia. I ten film pomyślany był jako dzieło o czasach poprzedzających chrześcijaństwo - co akurat ściśle wiązało się z fabułą opisującą losy Trzech Mędrców. Serra wspominał, że sama technika realizacyjna miała być prymitywna, a zadaniem ekipy było wczuć się w role pionierów kina, tak jakby cały przemysł kinematograficzny i związany z nim aparat konwencji dramaturgiczno-narracyjnych jeszcze nie istniał. Odpowiadało to scenariuszowi, który traktował o czasach, gdy chrześcijańskie rytuały nie zostały jeszcze obmyślone. W konsekwencji dla twórców zachodnioeuropejskie modele opowiadania nie mogły stanowić naturalnego wzorca działań artystycznych. (Rafał Syska, Filmowy neomodernizm)
Jego kolejny film, Historia mojej śmierci (2013), w której spotykają się Casanova i hrabia Drakula, został nagrodzony Złotym Lampartem na MFF w Locarno, był pokazywany podczas 14. edycji MFF T-Mobile Nowe Horyzonty w sekcji Panorama. Senna niczym XVIII-wieczny dworzanin Historia mojej śmierci znajduje się na przeciwległym biegunie wobec klasycznej biografistyki czy rokokowej fantazji Casanovy Felliniego. Albert Serra zrezygnował z tradycyjnej narracji, by za pomocą wizualnego detalu, w kontrastach - wykwintu z grubiańskim żartem, upudrowanego brudu z wiejską niewinnością, witalności z rozpłatanym zwierzęciem - oddać schyłkowy nastrój końca epoki. W jego ujęciu spotkanie dwóch legendarnych grzeszników, których łączy jedynie przymus pożądania, staje się symbolem starcia wyrachowanego intelektu z brutalną, ciemną siłą. - pisał Mariusz Mikliński.
Serze udało się stworzyć prawdopodobnie najbardziej przewrotną i zaskakującą opowieść o słynnym kochanku, w której kluczową rolę nie pełni życie, lecz śmierć. W filmie tego Katalończyka Casanova zostaje przedstawiony jako prawdziwy człowiek swoich czasów: w jego żyłach płynie nauka Woltera, jego światopogląd opiera się na empirycznym poznaniu, a chrześcijaństwo jest przez niego skwapliwie określane mianem plagi. Serra nie bawi się jednak w tworzenie diariusza, a postać Casanovy wykorzystuje jedynie jako pretekst do zbudowania swoiście findesieclowego nastroju swojego filmu, w którym racjonalizm Oświecenia ustąpić ma miejsca romantycznemu irracjonalizmowi. Wszyscy wiedzą, że przejściu z jednej epoki do drugiej rzadko kiedy towarzyszą trąby i wybuchy, toteż w Historii mojej śmierci nie ma rewolucji, którą bohater zapowiada na początku, obrazowo ilustrując ją wylewając na gęś dzban czerwonego wina. Jest za to Dracula (którego imię w filmie pada jedynie podczas napisów końcowych), którego spotykamy po raz pierwszy stojącego na słonecznej łące, bez fanfarów, grzmotów czy nawet złowrogiej muzyki. Przypominający bardziej sędziwego duszpasterza niż krwiożerczego potwora mężczyzna wprowadza element niepokoju do poukładanego i scjentycznego uniwersum Oświecenia. (skrytykuj.pl)
W 2013 roku Albert Serra otrzymał od Muzeum Sztuki Współczesnej w Barcelonie carte blanche w projekcie artystycznej korespondencji z Argentyńczykiem Lisandro Alonso. Z kolei Centrum Pompidou w Paryżu zamówiło u niego instalację poświęconą Ludwikowi XIV. W zamyśle Serry Jean-Pierre Léaud w roli Króla Słońce miał w czasie rzeczywistym przez 15 dni leżeć na łożu boleści w szklanej klatce. Niezrealizowana galeryjna idea została zaadoptowana na potrzeby produkcji filmowej. Scenariusz oparty na raportach medycznych i pamiętnikach Saint-Simona zdaje relację z ostatnich dni Króla Słońce, umierającego z powodu gangreny w obecności bezradnych medyków. Śmierć Ludwika XIV otrzymała m.in. Nagrodę Jeana Vigo.
W 2018 roku Serra zrealizował dawno porzucony pomysł, by postać cierpiącego z powodu gangreny Ludwika XIV skonfrontować z wnętrzami Centrum Pompidou w Paryżu. Miał się w niego wcielić Jean-Pierre Léaud – gwiazda francuskiej Nowej Fali – który w rezultacie został Królem Słońce w filmie Śmierć Ludwika XIV z 2016 roku. W projekcie Roi Soleil Król Słońce w kostium z epoki ubrany jest ikoniczny dla kina Serry naturszczyk, Lluís Serrat. To „aktor” o charakterystycznej aparycji – korpulentny, ujmujący niewinnym wdziękiem, małomówny. Ciało cierpiącego króla – ubrane w perukę i haftowany kaftan, pełzające po podłodze, przytulone do ścian – staje się w ascetycznej, galeryjnej przestrzeni jednym z pięknych obiektów. Agonia Ludwika raz bawi, innym razem zachwyca. Nie ma tu miejsca na trwogę. Czy Serrat jęczy, bo – będąc królem – umiera, czy też dlatego, że uwiera go kaftan, piją rajtuzy, a wielka peruka rozgrzewa mu niemiłosiernie głowę? Występ został przez Serrę zarejestrowany w 2017 roku w oświetlonym czerwonym światłem, klasycznym białym kubiku lizbońskiej galerii Graça Brandão. Roi Soleil otrzymał Grand Prix festiwalu w Marsylii.
Skupiłem się na procesie agonii, pojęciu agonii, a także na jej reprezentacji, i na intymności; o tym właśnie opowiada ten film - za pośrednictwem ciasnych ujęć, kilku przejmujących spojrzeń, te oczy, to szaleństwo… Nic tu nie wynika z dramaturgii. To się bierze, jak powiedział Jean Douchet o moim poprzednim filmie, z dramaturgii obecności, obecności aktora. Wszystko to, co się dzieje, bierze się z jego obecności, którą on emanuje, wynika z faktu, że on tam jest. Nie ma nic, żadnego sposobu, by dowiedzieć się, jak żyje, jak przeżywa swoją agonię, co myśli, jak zareaguje jego twarz… Dla mnie było to też odkrycie i przeżycie tego procesu w czasie teraźniejszym.
To bardzo ważne w filmach kostiumowych, inaczej wychodzi banał. Wszyscy znamy prawdę, wszyscy wiemy, co się stało z tym bohaterem, czy ten lekarz miał rację, czy nie… Zwykle w filmach historycznych wszystko dzieje się w czasie teraźniejszym i, no cóż, to zawsze była część mojej metodologii, która działa też w pracy z zawodowymi aktorami. (...) Mam taką szaloną metodologię. Może nie szaloną, ale... na przykład trzy kamery bez przerwy filmują dane sceny, których nigdy zawczasu nie przygotowujemy, jedna scena przechodzi w drugą, potem wracamy do poprzednich scen, tworzymy wariacje itd. Podoba mi się to i nawet zawodowy aktor nie może się nie poddać tej logice, czy też brakowi logiki. Pomaga też brak komunikacji, który zawsze stosuję. W tym przypadku był to też sposób pracy Jean-Pierre'a. Mało rozmawialiśmy i oczywiście nigdy nie robiliśmy prób. Pierwszy dzień zdjęciowy był dla niego jednocześnie pierwszym dniem w skórze Ludwika XIV. A więc zaczęliśmy tamtego dnia, a potem kręciliśmy przez kolejnych 15 i koniec. Myślę, że to też duże wyzwanie dla aktora, bo nie dostaje ode mnie żadnych informacji. (mubi.com)
Najnowszy film Serry, Liberté, to uhonorowana Nagrodą Specjalną Jury na festiwalu w Cannes oda do wyrafinowanej dekadencji, która – jak twierdzi Serra – ma europejskie korzenie. Bo tylko tu społeczeństwo za sprawą libertyńskich wartości odważyło się postawić estetykę przyjemności wyżej niż moralność. Chciałem nakręcić film o nocy – mówił reżyser – nie taki, którego akcja rozgrywa się nocą, ale film poświęcony logice nocy, która zmienia naszą percepcję, zasady moralne, wszystko. Film opowiadający o utopii seksualnego wyzwolenia, gdy różnice między ludźmi znikają: nie ma kobiet i mężczyzn, sług i panów, pięknych i brzydkich. O doskonałej, dziwnej, mrocznej utopii, braterstwie ciał. Nocą w leśnej głuszy jak na scenie wśród dekoracji spotykają się przedstawiciele XVIII-wiecznej francuskiej arystokracji i ich zagraniczni goście, by oddać się rozpisanej na role orgii. Pogrążeni w mroku, pośród szeptów i jęków, zmierzą się z własną i cudzą zachłannością, skonfrontują z obnażeniem, przymusem i pragnieniem. W drodze do „pełnego życia” przekroczą kolejne granice.
Wybrana filmografia:
2003 Crespiá
2006 Honor rycerza / Honor de cavallería / Honor of the Knights
2008 Śpiew ptaków / El cant dels ocells / Birdsong
2010 Els noms de Crist / The Names of Christ
2013 Historia mojej śmierci / Història de la meva mort / The Story of My Death
2016 Śmierć Ludwika XIV / Last Days of Louis XIV / La Mort de Louis XIV
2018 Roi Soleil
2019 Liberté
Partner retrospektywy: Institut Ramon Llull