instalacja audiowizualna
reż. Albert Serra, Hiszpania, Portugalia 2018, 61’
Serra realizuje dawno porzucony pomysł umieszczenia w paryskim Centrum Pompidou cierpiącego z powodu gangreny ciała Ludwika XIV. Miał się w niego wcielić sam Jean-Pierre Léaud, który w rezultacie został Królem Słońce w Śmierci Ludwika XIV, filmie Serry z 2016 roku. Tym razem w kostium z epoki ubrano Lluísa Serrata. Jego występ został przez Serrę zarejestrowany w 2017 roku w oświetlonym czerwonym światłem neonów, klasycznym białym kubiku lizbońskiej Galerii Graça Brandão.
Ponad dekadę wcześniej reżyser natknął się na Serrata, dwudziestoparoletniego budowlańca, w jednym z barów rodzinnego Banyoles. Jadł bardzo wolno - wspomina Serra - bardzo spokojnie, pięknymi gestami, będąc na łasce skupienia charakterystycznego dla tych, którzy kochają jeść. Serrat stał się dla kina Katalończyka ikoniczną postacią, zagrał we wszystkich jego filmach, zyskując tytuł Sanchiniego. To kwiat - powtarza Serra - Nieskalany! Serrat jest "aktorem" o charakterystycznej aparycji - korpulentny, ujmujący niewinnym wdziękiem, małomówny, szczery, wypełnia kadr swoją obecnością, po prostu tam jest. Niezainteresowany zawiłościami fabuły i charakterystyką postaci, odwołujący się w swoich filmach do historii czy literatury, Serra wiele uwagi poświęca wizualnym aspektom istnienia ciała na ekranie. Temu, jak ciało wpisuje się w krajobraz, jak ujęte w ramę kompozycji realizuje swoje powinności.
Nie inaczej w Roi Soleil. Ubrane w haftowany kaftan, pełzające po podłodze, przytulone do ścian ciało cierpiącego króla znajduje właściwy sobie wymiar i ciężar, odpowiednią kondensację. Agonia Ludwika raz bawi, innym razem zachwyca. Nie ma tu miejsca na trwogę. W wyczyszczonej galeryjnej przestrzeni ciało Serrata - w różnych pozach, widziane pod różnym kątem - staje się jednym z obiektów, obok patery ze słodyczami, którymi król się objada, dzbanka z wodą, którą pije, siorbiąc, przez gumową rurkę, zwierciadła, w którym się przegląda. Czy Serrat jęczy, bo - będąc królem - umiera, czy też dlatego że uwiera go kaftan, piją rajtuzy, a wielka peruka rozgrzewa mu niemiłosiernie głowę? Pomiędzy historią a snem - mówi o swoim kinie Serra. Autentyczność performance'u zostanie jednak rozbita przez pojawienie się odwiedzających galerię widzów. Serrat zastyga zawstydzony. Pożegnany oklaskami. Piękna śmierć!
Agnieszka Szeffel
pl. Solny 4, I piętro
26.07-04.08 w godzinach:
poniedziałek-piątek 11:00-19:00, sobota 12:00-18:00, niedziela 12:00-16:00