W dwa festiwalowe dni IP Studio zamienia się w środowisko wygenerowane dzięki tkankom naturalnym, sztucznym oraz technologii w instalacji "Nieśmiałość koron drzew".
Agata Saraczyńska: Skąd ta nieśmiałość?
Anka Herbut: W "Sekretnym życiu drzew" Wohlleben pisze o fascynującym zjawisku, polegającym na tym, że wysokie gałęzie drzew tego samego gatunku nie dotykają się wzajemnie, wytwarzając między sobą pewnego rodzaju dystans. Z jednej strony dystans, z drugiej – całkiem harmonijną sytuację, w której nikt nikomu nie przeszkadza, ale wszystkim jest superdobrze. To właśnie tytułowa nieśmiałość koron drzew. Natomiast pierwszą inspiracją do projektu było inne zjawisko: ASMR – Autonomous Sensory Meridian Response, które większość z nas bardziej niż ze skomplikowaną nazwą może kojarzyć z błogim dreszczem, przebiegającym nam po plecach w reakcji na przyjemne bodźce dźwiękowe, wizualne czy zapachowe.
Najczęściej są to odgłosy szeptania, przełykania śliny, wszelkiego rodzaju mlaski i głoski syczące lub szeleszczące, czesanie włosów, głaskanie. Jest tego mnóstwo. W każdym razie od jakiegoś czasu ASMR funkcjonuje bardzo prężnie na YouTubie, gdzie ASMR-owych kanałów jest mnóstwo: od terapeutycznych, przez te związane z naturą, aż po stricte erotyczne. Za każdym razem budowana jest dość intymna relacja między autorem ASMR-owego filmu i jego odbiorcami. Od początku fascynujące wydawało mi się w tym budowanie sytuacji głębokiej intymności za pomocą interfejsu, który pozwala na miliony wyświetleń i którego zasadą jest zachowanie fizycznego dystansu. Zapewniasz kogoś, że wszystko jest i będzie dobrze, nie znając go, a ten ktoś na chwilę ci wierzy. I tu odbija się właśnie tytułowa nieśmiałość. Pobrzmiewa w tym też to dezaktualizujące się coraz bardziej antropocentryczne przyzwyczajenie, by człowieka nazywać koroną stworzenia...
Czy natura nam się narzuca? Czy też może to my narzucamy się naturze?
Chyba jedno i drugie. Mówi o tym w ciekawy sposób ciemna ekologia, do której odwołujemy się w tym projekcie. Samą nazwę ukuł Timothy Morton, którego kojarzyć można ze współpracy z Björk czy Olafurem Eliassonem. Z jednej strony twierdzi on, że naturą natury jest ofensywa, klęski żywiołowe i zniszczenie, że natura nigdy nie pyta człowieka o zdanie. Z drugiej – pisze, że robimy to samo, ale niszcząc ekosystemy, niszczymy sami siebie. Człowiek nie jest elementem zewnętrznym wobec natury, ale jej integralną częścią. Podobnie jak wszystkie jego wytwory, technologia, bakterie, metale itd.
Jesteśmy niszczycielami. Czy to, że ją wykorzystujemy, nie jest twoim zdaniem naszym samounicestwieniem?
Oczywiście, że jest. Wyrzucamy śmieci, a tego, co wyrzucamy, nie widzimy – przez jakiś czas. Aż do momentu, w którym hiszpańska plaża wypluje na nas górę zużytych pampersów, a my uzmysłowimy sobie, że chodzimy po kamieniach uformowanych przez wodę z tworzyw sztucznych. Wszystko jest ze sobą połączone. Tylko wygodniej jest o tym nie pamiętać. W „Nieśmiałości koron drzew” ludzie kładą się na specjalnej gąbce z pamięcią. Zaczynaliśmy od czystej gąbki bez śladów użytkowania, ale każdy odwiedzający instalację zostawia na niej jakiś ślad. Odciska swój kształt.
Chcesz, byśmy poznawali naturę zmysłami. Czy rozum w tym przeszkadza?
Zależało nam na tym, by dać ludziom bodźce, które będą im się kojarzyć z przyrodą, ale podać im je w syntetycznej wersji. Chodzi o dźwięki lasu, jego zapach, kolor, o jego doświadczanie trochę na zasadzie analogowego VR-u. Głos przeprowadza wyobraźnię ludzi przez las, mimo że wcale w lesie przecież nie są. A po doświadczeniu zmysłowym pewnie przychodzi też jakaś refleksja...
Czy często doświadczasz ASMR i który ze zmysłów powoduje, że odczuwasz dreszcze?
Jestem bardzo wrażliwa na dźwięki. Mogę oglądać ASMR-owy film, w którym ktoś przez 50 minut przegląda katalog Ikei, komentując, co widzi, i mam ciary. Ale mam też ciary, kiedy ludzie odwiedzający „Nieśmiałość…” zaczynają delikatnie głaskać rośliny...
Instalacja jest prawdziwym zmysłowym Gesamtkunstwerkiem, ale swój udział w wywoływaniu wrażeń ma też technologia. Co ona ma spowodować?
No, ona ma właśnie zasiać to pytanie o rodzaje doświadczania świata – jakie mamy możliwości i jak długo jeszcze będziemy je mieli? Dlatego tak ważne było w tym projekcie, by samo doświadczanie instalacji było superprzyjemne, ale też by po wszystkim pojawiły się wątpliwości – na przykład czy tekst, który do mnie docierał, był rzeczywiście tak optymistyczny, jak wydawało się moim zmysłom? Czy dźwięki ptaków, które słyszeliśmy, były dźwiękami ptaków czy elektroniki?
„Nieśmiałość” to działanie zbiorowe...
To projekt IP Group – przygotowałam jego tekst i dramaturgię, za muzykę odpowiada Bogumił Misala, za wideo Jakub Lech, a za scenografię Piotr Choromański z IP i artysta wizualny i scenograf Fabien Lédé. Zaprosiliśmy też do projektu innych twórców: specjalizującą się w roślinach Kamilę Służewską z Warsztatu Zieleni, Adama Szczyszczaja z Teatru Polskiego w Podziemiu, Mariae Smiarowską, której wokal ma wywołać ciary, oraz Annę Żołnierczyk, która wyprodukowała dla nas zapach lasu.
Czemu część roślin posadziliście „do góry nogami”?
Bo rzadko patrzymy pod nogi, a chcieliśmy trochę do tego sprowokować. No i wywrócić nasze myślenie do góry nogami chociaż na chwilę.
Dlaczego tak krótko można oglądać, a właściwie doświadczać waszej instalacji?
Niestety, już w poniedziałek musimy ją zwinąć, bo wyjeżdżamy na Litwę. Szkoda…
Odczuwałam dreszcze, leżąc w stworzonym przez was paranaturalnym, nieco stechnologizowanym środowisku. Słuchając twego tekstu, oglądając obrazy, czując zapach roślin, które niemal mnie dotykały, gdy leżąc na gąbce, odciskałam kształt swojego ciała. Uważam, że dwudniowa prezentacja to marnotrawstwo! Powinno ją poznać więcej osób.
Nie martw się, będziemy ją powtarzać. Prawdopodobnie już w październiku.
Rozmawiała Agata Saraczyńska
Dziennikarka, historyczka sztuki, od lat związana z wrocławskim oddziałem "Gazety Wyborczej". Miłośniczka natury.