Dystrybutorem filmu Serce miłości Łukasza Rondudy (od 1 grudnia w kinach) jest Gutek Film.
Na ekrany polskich kina wchodzi właśnie Serce miłości Łukasza Rondudy, jeden z tytułów prezentowanych premierowo w Międzynarodowym Konkursie Nowe Horyzonty 2017.
Łukasz Ronduda: "Na pewno utożsamiam się z nową falą polskiego kina, odważnie eksperymentującą z filmową formą. Mam na myśli choćby dotychczasową działalność Kuby Czekaja, Agnieszki Smoczyńskiej, Marcina Koszałki czy Michała Marczaka. Zwróć uwagę, że mówimy o twórcach, którzy swoimi bardzo odważnymi artystycznymi gestami pogodzili kinową narrację z artystyczną, nieoczywistą formą. To najciekawszy obecnie kierunek odświeżenia polskiego kina, które wciąż oczekuje na formalną rewolucję."
Gazeta festiwalowa Na horyzoncie: W obronie artystów [rozmowa z Łukaszem Rondudą] Mateusz Demski
"W nowym filmie Łukasza Rondudy można zakochać się od pierwszego wejrzenia. „Serce miłości” uwodzi wdziękiem, oryginalnością i poczuciem humoru. Lekki ton opowieści szybko okazuje się jednak pozorny, a reżyserowi udaje się między wierszami przemycić kilka gorzkich refleksji o naturze współczesnych związków." (Piotr Czerkawski, film.dziennik.pl)
"Na pierwszy rzut oka para Bąkowski/Bartoszek to spełnienie marzeń wielkomiejskich narcyzów o byciu wyjątkowymi. Szczególne są ich ubrania, pozy, sposób mówienia. Nawet wyprawy do centrum handlowego są performance’em. Ale raczej z konieczności, bo sztuka jest dla pary nadwrażliwców strategią przetrwania, nie kostiumem. Ronduda swoim bohaterom trochę zazdrości, a trochę współczuje. Przygląda się z czułością ich zmaganiom z samotnością. Oni są stale zwróceni do wewnątrz, w świecie zewnętrznym są najwyżej turystami. „Serce” trzeba zobaczyć, bo nawet jeśli nie jest to łatwa przygoda, to nie da się jej potem zapomnieć." (Dawid Karpiuk, "Newsweek")
"Tak właśnie, narcyzm. Znowu bardzo ciekawie potraktowany. Istotnie, "Serce miłości" jest filmem o narcyzmie, albo o dwóch narcyzach (jestem przekonany, że każdy artysta jest egotykiem) - ale w kluczu niefrasobliwym. To nie jest historia debili z komórkami ze "Sping Breakers" Korine'a, tylko narcystycznego ego zderzonego z bezradnością świata dookolnego. Sa tylko oni, Wojtek i Zuzanna, ich wiersze, choroba, plwociny, seks, sen, pastylki. Nie ma już nic więcej. I w tym sensie to również film o miłości, rodzaj melodramatu na wspak. Tytułowe "Serce miłości" to jednocześnie afekt i instalacja artystyczna, obie funkcjonujące na tych samych prawach." (Łukasz Maciejewski, film.onet.pl)