Już po raz czwarty sekcja Lost Lost Lost proponuje podróż po obrzeżach kina śladem nieoczywistych perspektyw, formalnych poszukiwań i niecodziennych mikroopowieści. To zrealizowane w ubiegłych latach filmy twórców, którzy mają odwagę stanąć z boku i opuścić orbitę dominujących nurtów – zarówno w kinie, jak i w rzeczywistości. Odważnie zwracają kamerę ku temu, co łatwo przeoczyć, i poszukują na peryferiach – i geograficznych, i estetycznych.
kuratorzy: Agnieszka Szeffel, Mariusz Wojas, Mariusz Mikliński
Jako selekcjonerzy nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy kino może zaoferować jakąś uniwersalną receptę na nową niepewność, która nas teraz dotyka, ale filmy prezentowane w sekcji Lost Lost Lost na pewno stawiają istotne w tych czasach pytania – o pamięć, tożsamość, wyobcowanie. Są także próbą nawiązania bliskości za pomocą filmowego gestu – nie tylko z innym człowiekiem, lecz także z przeszłością czy przestrzenią.
O uwikłaniu w przeszłości opowiada w swoich wideo-pamiętnikach Kaori Oda, japońska reżyserka, która ukończyła studia w Film Factory Béli Tarra. W tworzących intymny dyptyk Aragane i W stronę czułości (Toward a Common Tenderness) powraca w myślach i obrazach do konfliktu z matką, która nie pogodziła się z jej orientacją seksualną. Jednocześnie próbuje stworzyć nową relację z obcą rzeczywistością w Europie Wschodniej, kamera pozwala jej pokonać barierę językową i rozpocząć rozmowę z miejscowymi górnikami. Niepozorne, osobiste eseje Kaori Ody, bliskie podejściu do filmowej materii Chantal Akerman, traktują kino jako – nie zawsze satysfakcjonujący – łącznik między ciążącą przeszłością a nieoswojoną, chropowatą teraźniejszością.
Trwanie w przeszłości i pamięć rytuałów jest także tematem zjawiskowego wizualnie, tajemniczego Zmierzchu (Ocaso) Théo Courta (jego najnowszy film, Białe na białym, również w programie festiwalu). Milczący mężczyzna opiekuje się zniszczoną posiadłością, której los jest już przesądzony, podobnie jak jej mieszkańców. W skąpanych we mgle i półmroku kadrach bohater powtarza wyuczone, przeszłe gesty, starając się powstrzymać bieg czasu (autorem świetnych zdjęć jest Mauro Herce, reżyser Dead Slow Ahead z pierwszej edycji Lost Lost Lost). Przeszłość w ujęciu chilijskiego reżysera nie jest jednak bezpieczną przystanią.
Na przeszłość – ani przyszłość – nie mają natomiast czasu bohaterowie pokazywanego w Berlinie Od jutra (From Tomorrow on, I Will) Ivana Markovicia i Wu Linfenga. Dwóch mężczyzn śpi na tym samym materacu w obskurnej klitce na obrzeżach Pekinu – miasta z betonu i szkła, ogłuszającego hukiem ciągłych robót budowlanych. Choć dzielą ze sobą łóżko, są sobie zupełnie obcy. Pracują na inne zmiany, różni ich podejście do życia, mają odmienne plany na przyszłość. W alienującym uścisku nowoczesnej metropolii nie wydarzy się „materacowa love story” rodem z kina Tsaia Ming-lianga. Reżyserski duet, kontrastując ciasnotę mieszkania z labiryntową topografią miasta, pokazuje skutki wyobcowania jednostki w najbardziej intymnej przestrzeni.
Przeszłość to także sceny z obejrzanych niegdyś filmów, czasem nagle powracające do nas w myślach. W starym sarajewskim kinie, w którym możemy się zaszyć w Jak zakochałem się w Evie Ras (Como Me Apaixonei por Eva Ras / Kako sam se zaljubio u Evu Ras) André Gila Maty (Drzewo, Lost Lost Lost 2019), minione czasy reprezentuje tytułowa, zapomniana aktorka jugosłowiańska. Kolejny absolwent Film Factory Tarra skupia się na opiekunce tej świątyni kadrów z minionych epok, właścicielce kina, która na zapleczu troskliwie dba o sfatygowany projektor na taśmę. Czy ktokolwiek siedzi na tej sali kinowej? Kiedy nastąpi ostatni seans? Pytania, które rodzą się podczas oglądania filmu Gila Maty, zyskują obecnie gorzki posmak.
Pełny program sekcji Lost Lost Lost poznamy 20 października.