Celestial Wives of the Meadow Mari / Nebesnye zheny lugovykh mari
Rosja 2012, 106'
reżyseria: Alexey Fedorchenko
scenariusz: Denis Osokin
zdjęcia: Shandor Berkeshi
montaż: Roman Vazhenin
muzyka: Andrey Karasev
obsada: Yuliya Aug, Yana Esipovich, Yana Troyanova, Vasiliy Domrachev, Darya Ekamasova
producent: Dmitriy Vorobyev, Alexey Fedorchenko, Mikhail Shchukin, Leonid Lebedev
produkcja: The 29th February Film Company, Kenpo-Kaliy, Red Arrow Film
nagrody: 13. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu - Grand Prix; Kinotavr Russian National FF - najlepszy scenariusz i zdjęcia; goEast Festival – nagroda FIPRESCI, Federal Foreign Office’s Award
dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
zwiastun
w kinach od 17 stycznia 2014
Bohaterkami maryjskich opowieści są kobiety o imionach, rozpoczynających się na literę "O". Jest Okanay Oshanyak o ciele starannie natartym, aby prawidłowo się rozwijało; Oshtylech, która zrywa bukiet fallicznych grzybów w poszukiwaniu odpowiedniego męża; Onya, wąchająca intymne miejsce swojego mężczyzny, dowodząc jego zdrady… U Fedorchenki erotyka splata się z folklorem, rytuały i wierzenia przenikają postsowieckie blokowiska oraz wsie jak sprzed wieków. Czego tu nie ma: martwi wstają z grobów, święte drzewa karzą, leśny duch domaga się seksu, a waginy przemawiają własnym głosem. Film odsłania też mroczną stronę maryjskich wierzeń - konsekwencje igrania z duchami, klątwami i magią. Reżyser wystawia wymierającym mniejszościom Federacji Rosyjskiej filmowy pomnik - nie ze spiżu, lecz ze zadziwienia, czułości i humoru.
Film Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków, prezentowany w Międzynarodowym Konkursie Nowe Horyzonty 13. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu, otrzymał Grand Prix oraz 20 tysięcy euro. Nagrodę przyznało jury w składzie: Béla Tarr, Dominga Sotomayor-Castillo, Edgar Pêra, Joanna Kos-Krauze i Christoph Terhechte. „Za delikatność, empatię, szacunek dla godności ludzkiej, a także wielkie poczucie humoru i wyobraźnię. Film daje nadzieję na wolność sztuki, a także przedstawia nam najsympatyczniejszego zombie w całej historii kina”- czytamy w oficjalnym uzasadnieniu werdyktu.
Edgar Pêra komentował werdykt: „Podczas obrad większość z nas od razu zgodziła się, że powinniśmy nagrodzić ten film. To dla mnie miłe zaskoczenie, bo był ostatnim z oglądanych przeze mnie i przed seansem miałem wątpliwości, na kogo głosować. Potem pojawiły się Niebiańskie żony... i wszystko stało się proste. Oceniając filmy w konkursach, trzeba zwrócić uwagę na ich wzajemne relacje. Film Fedorczenki ma wyjątkowy ładunek humanizmu. Jest prosty, sprawnie skomponowany, z dużą ilością humoru. Fedorczenko nie fetyszyzuje obrazu, najważniejsze są tu historie kobiet i emocje przez nie wzbudzane. Oczywiście obraz jest ważny, sam bardzo lubię się nim bawić, i było wiele filmów, których twórcy to robili.” (Gazeta festiwalowa „Na horyzoncie”)
Alexey Fedorchenko:
„Naród Rosji jest złożonym tworem, wziąwszy pod uwagę fakt, że jej terytorium nie jest zamieszkiwane przez jednostki jak Litwa czy Polska, ale przez grupy – to ponad 180 różnych grup etnicznych. Ludność ugrofińska wywodzi się z centralnej Rosji, gdzie znajdziecie dziś najwięcej kościołów i klasztorów. Maryjczycy reprezentują największą grupę spośród plemion ugrofińskich, jedyną, która do dzisiejszego dnia kultywuje tradycję wspólnej modlitwy w gajach, prostych rytuałów, posiada lokalnych kapłanów. Ich święta góra została wysadzona w powietrze, a gaje oliwne zostały wycięte. Jednak szybko zorientowano się, że zniszczenie symboli nie unicestwiło tej społeczności. Maryjskie panny i żony z pozoru niczym nie różnią się od innych ziemskich żon.” (Festival Scope)
„Scenariusz Niebiańskich żon… pojawił się przed Milczącymi duszami, w 2005 lub 2006 roku. Chcieliśmy to sfilmować jako pierwsze, ale nie udało mi się zdobyć na ten film pieniędzy, poza tym spędziłem dużo czasu na studiowaniu kultury, bo tworzenie takiego jak ten filmu bez zanurzenia się w kulturę… naprawdę, jednak poważne studia maryjskiej mitologii nie były możliwe. To mi zabrało kilka lat. Najpierw nakręciłem Shosho [dokument z 2006 roku, opowiadający o jednym wiosennym dniu w maryjskiej wiosce], ten film powinien nosić tytuł Niebiańscy mężowie Łąkowych Maryjek, bo został poświęcony mężczyznom, z dialogami w języku maryjskim. Dlatego właśnie zainteresowałem się kulturą Uralu, duży udział w rozbudzeniu tej fascynacji miał Denis Osokin, który jest filologiem i etnografem, zna języki, wykonał profesjonalną pracę na tym materiale. Dzięki niemu zrobiłem cztery czy pięć filmów o ludności ugrofińskiej, opowiadając o niej za pomocą różnych gatunków filmowych - baśni, dokumentu, komedii, tragedii.
Dlaczego wszystkie imiona bohaterek zaczynają się na literę „O”: bo to po prostu piękne. Film jest kalendarzem, ornamentem, opowiada o wszystkich porach roku, o życiu kobiet od dzieciństwa do starości, o kole życia, a litera „O” wygląda jak koło, jak słońce, wywołuje rezonans. (…)
Filmy fabularne są bajkami, to bajki dla dorosłych, zrealizowane w ramach określonego gatunku. Film Pierwsi na Księżycu ma charakter dokumentalnego dochodzenia. Miłość i parowóz to fantastyczne kino drogi. Milczące dusze - kino drogi i requiem. Niebiańskie żony… - komedia erotyczna. Łączy je, jak powiedział ostatnio jeden dziennikarz, fakt, że są rodzajem śledztwa w poszukiwaniu utraconej miłości. To wydaje mi się sensowne. Jest więc połączenie. Choć obecnie pracuję nad filmem, który będzie kompletnie inny od tego, co do tej pory zrobiłem.” (eefb.org)
Alexey Fedorchenko
Urodził się w 1966 roku w Sol-Ilecku pod Uralem, gdzie studiował inżynierię. W poszukiwaniu pracy trafił do Swierdłowska (Jekaterynburg), gdzie został producentem lokalnego studia filmowego. Tam właśnie, z udziałem setek ludzi i wielkim nakładem sił, powstał jego nagradzany debiut fabularny, mockument (fałszywy dokument) o rosyjskim podboju kosmosu w latach 30. - Pierwsi na Księżycu (2005, 12. MFF T-Mobile Nowe Horyzonty, sekcja Mockumenty). Film z humorem opisuje losy pierwszego lotu załogowego w kosmos. W wersji Fedorchenki już przed II wojną światową Rosjanom udało się wystrzelić rakietę w kierunku Srebrnego Globu. Realizacja filmu była prawdziwym wyzwaniem – na jego potrzeby zbudowano mierzącą 80 metrów wysokości rakietę, ekipa liczyła około tysiąca osób, produkcja trwała trzy lata, a budżet wyniósł milion dolarów. Sam reżyser widzi swój film jako metaforę marnotrawstwa potencjału ludzkiego w radzieckiej Rosji.
Wcześniej nakręcił m.in. prawdziwy dokument, również odwołujący się do historii, pokazywany na międzynarodowych festiwalach. David (2002) to portret prostego człowieka, którego los został ukształtowany przez potężną w XX wieku władzę państwową i niezrozumiałą dla niego abstrakcyjną politykę.
Bohaterem fabuły Miłość i parowóz (2007) jest dyrektor prowincjonalnej szkoły, który obiecuje swoim uczniom salę komputerową i boisko. Gdy władze odmawiają finansowania, wpada na pomysł, by uprowadzić stary parowóz i sprzedawać mieszkańcom stepu kradziony węgiel. Z przyjacielem, którego żona uciekła z trupą cyrkowców, niemym synkiem i niezupełnie trzeźwym maszynistą wyrusza w surrealistyczną podróż w poszukiwaniu szczęścia i miłości.
Od czasu Milczących dusz (2010) o Ewenkach Fedorchenko interesuje się etnicznymi mniejszościami, pozostając wiernym oldschoolowemu science fiction. Współpracuje ze scenarzystą Denisem Osokinem. Film Milczące dusze na MFF w Wenecji otrzymał nagrodę za najlepsze zdjęcia, nagrodę krytyków FIPRESCI oraz Jury Ekumenicznego. To kino drogi, któremu udało się uchwycić starożytne obyczaje i tradycje, tkwiące pod powierzchnią zgrzebnej postradzieckiej rzeczywistości. Dyrektor zakładów papierniczych, niewzruszony i beznamiętny Miron Aleksiejewicz chce tradycyjnie, zgodnie z obyczajami ludu Merja pożegnać się ze swoją zmarłą żoną. Merja to plemię ugrofińskie, które niegdyś zamieszkiwało północne Powołże, wokół jeziora Nero. Po podboju tych terenów przez Państwo Moskiewskie, Merja zostali zasymilowani, znikając wśród Rosjan. Miron udaje się w podróż po miejscach, gdzie kiedyś spędził z żoną miesiąc miodowy. Towarzyszy mu fotograf Aist, któremu Miron w opustoszałym, bezkresnym krajobrazie zwierza się z intymnych szczegółów swojego życia z żoną.
W 2012 roku Fedorchenko wziął udział w międzynarodowym projekcie wyprodukowanym przez Grolscha - Czwarty wymiar, w którym obok Jana Kwiecińskiego z Polski i Harmony’ego Korine’a z USA stara się dociec, czym jest tytułowy czwarty wymiar. Każdy z reżyserów nakręcił 30-minutowy film na podstawie szkicu autorstwa Eddy’ego Morettiego, realizatora z VICE Films, w którym zabiera swojego bohatera w podróż, zmieniającą jego sposób postrzegania świata i samego siebie. Kwieciński w Parysowie niedaleko Warszawy nakręcił uderzającą do głowy podróż młodych ludzi, którzy znaleźli się w opustoszałym mieście. Bezkompromisowy Korine pokazał Vala Kilmera, który gra samego siebie, występującego w roli mówcy motywacyjnego w fikcyjnym >ośrodku kultury Lotus< w Nashwille w stanie Tennessee. Zaś Fedorchenko w swojej części Oko czasu opowiedział o podróży w czasie samotnika Grigorija, nieustannie próbującego dotrzeć do czwartego wymiaru w Jekaterynburgu, 20 godzin drogi od Moskwy. „Moim źródłem inspiracji było napisane przeze mnie opowiadanie - Wehikuł czasu, jak również historia rosyjskiego matematyka, Grigorija Perelmana, który nie przyjął nagrody w wysokości miliona dolarów, przyznanej mu za udowodnienie hipotezy Poincarégo.” – mówił reżyser.
O nowym projekcie, do którego zdjęcia rozpoczęły się w Jekaterynburgu w sierpniu 2013: „Nowy film nazywa się Anioł rewolucji. Jest oparty na wydarzeniach historycznych z połowy lat 30. To będzie zetknięcie świata rosyjskiej awangardy i szamanów.”
Wybrana filmografia:
2002 David (dok.)
2005 Pierwsi na Księżycu / Pervye na Lune / First on the Moon
2007 Miłość i parowóz / Zheleznaya doroga / The Railway
2010 Milczące dusze / Ovsyanki / Silent Souls
2012 Czwarty wymiar / The Fourth Dimension (współreż.)
2012 Niebiańskie żony Łąkowych Maryjczyków / Nebesnye Zhony Lugovykh Mari / Celestial Wives of the Meadow Mari
Media o filmie:
„To istny pean na cześć tajemnicy otaczającej kobiecą seksualność, romantyczny w duchu, często wulgarnie dosłowny, a także naładowany specyficznym humorem, bo cóż można powiedzieć o historii wiedźmy, która zaklina wyśpiewującego serenady ptaka w waginie żony niechętnej, by oddać jej swojego męża na jedną choćby noc, czy historię zazdrośnika wysyłającego żywego trupa za obiektem swoich westchnień? O ile niektóre nowelki nadają się jedynie do kosza, tak spora ich część faktycznie bawi i jednocześnie daje do myślenia; kobieta to żywioł, to dzika natura, okiełznać się jej nie da, można jedynie przebłagać. Taki wniosek jest naprawdę świeży i prowadzi do przyjemnej myśli, że nawet w tym, co mamy za codzienne, szare i zwyczajne, może kryć w sobie coś, o czym nie śniło się filozofom.” (Bartosz Czartoryski, film.onet.pl)
„W świecie Maryjczyków możesz umrzeć od dotknięcia grzebykiem, urażona brzoza może zesłać na ciebie chorobę, dziewczęta tańczą w kisielu dla umarłych, a milicjanci zamiast broni kryją po kieszeniach magiczne sznureczki do odpędzania złych czarów. Żywiołowy, cielesny, witalny, obdarzony niezwykłym poczuciem humoru – film Fiedorczenki dowodzi, że nowohoryzontowość nie musi w kinie polegać na ostentacyjnej hermetyczności, na artystowskiej wsobności, na formalnych konceptach. Najbardziej awangardowa bywa prostota.” (Małgorzata Sadowska, „Newsweek”)
„Brzmi to jak zbiór ekscentrycznych pomysłów reżysera na haju, ale Fedorczenko osiąga cel o wiele ambitniejszy. Jego film to próba uchwycenia specyficznej czasoprzestrzeni, którą rządzi ludowy rytuał. Ciało - podobnie jak kraina nad Wołgą - staje się terytorium rządzonym przez strzygi, duchy i zaklęcia, a banalna zdrada urasta do rangi kosmicznego dramatu z udziałem nadprzyrodzonych sił. Kobieta, wpychana tam w z góry określoną, tradycyjną rolę społeczną, ciągle się z niej wymyka i tak naprawdę to ona rozdaje karty.
Być może "Niebiańskie żony..." nie zachwycałyby tak bardzo, gdyby nie ironia Fedorczenki. Nie bawi się w taniego antropologa - lokalna egzotyka jest u niego zarazem podpatrzona i ostentacyjnie wykreowana, co nadaje filmowi zagadkowy, metaforyczny rys. W krótkich nowelach w postaciach jurnych, swojskich "bab" można zobaczyć nie tylko Rosję, nie tylko emancypującą się i wycofującą na przemian kobiecość, ale też cały wachlarz kinowych motywów oraz archetypów (czary, duchy, męskie fantazje, romanse i zemsty), z którymi kobiety znad Wołgi żyją na co dzień.” (Paweł T. Felis, „Gazeta Wyborcza”)
„Rosjanin zanurza się w micie i krok po kroku zaczyna go reinterpretować - zamieniając maryjskie zwyczaje i rytuały w puenty kolejnych humoresek i punkty kulminacyjne opowieści grozy, maluje bogatą panoramę wymierającej kultury. Reżyser potrzebuje dwóch godzin i dwudziestu sześciu krótkich nowelek, by dokonać czegoś, co w kinie udaje się niezwykle rzadko, mianowicie imponującej "kompresji czasowej". Splata on przyszłość, przeszłość i teraźniejszość bogatej, skomplikowanej, wzniesionej na starych obrządkach kultury: pokazuje, gdzie była przed stuleciami, chwyta ją "tu i teraz", stawia nieoczywiste pytania dotyczące jej dalszych dziejów. Każdy segment opowiada o jednym obrządku organizującym życie w Mari El , każdy ma też bohaterkę, której imię rozpoczyna się literką "O" ("to uniwersalny symbol piękna i symetrii" – przekonuje Fedorczenko). Brzmi to wszystko bardzo poważnie, ale z perspektywy widza z innego kręgu kulturowego poważne oczywiście nie jest: kobiety spółkują tu z wiatrem, śpiewające ptactwo wije gniazda w waginach, leśny duch domaga się seksu z chłopem, a zombie w kreszowym dresie zostaje odprawiony przez pana dzielnicowego. Jest nawet taniec w kisielu, polowanie na strzygi z dwururką oraz iście montypythonowska zaduma nad kawałkiem pasztetu.” (Michał Walkiewicz, filmweb.pl)
„Nowelowa opowieść o ostatnich autentycznych poganach w Europie z wielu względów zasługuje na uwagę. Podziw budzi przede wszystkim styl i talent Fedorchenki w operowaniu narracją, nietypowym konstruowaniu historii i wyjątkowym zmyśle estetycznym. W dwudziestu sześciu nowelach rosyjskiemu twórcy udaje się uniknąć patosu, pretensjonalności czy nostalgii za utraconym porządkiem, choć prawie za każdym razem pojawia się ryzyko wpadnięcia w sidła moralitetu. Fedorchenko unika tej pułapki dzięki fantastycznym rozwiązaniom stylistycznym, ale również ze względu na wyjątkowe podejście do przedstawianych historii: „Niebiańskie żony...” sugerują, w jaki sposób można inaczej wyobrazić sobie opowieść o fundamentach kultury, o jej mitach założycielskich i pierwotnych rytuałach. O porządku, który nie został ukształtowany w patriarchalnym systemie; porządku, w którym moralność nie wiąże się z modelem chrześcijańskim, a seksualność nie jest stygmatyzowana.” (Agnieszka Jakimiak, dwutygodnik.com)
„Zmysłowość Márqueza, mistyczna atmosfera, słowiańskie dusze bohaterów, rubaszny humor i surrealistyczne motywy rodem z Davida Lyncha. Fedorczenko stworzył w swojej najnowszej produkcji unikatowy portret ugrofińskiego ludu Mari Eł, wykorzystując autorski styl, bogaty zarówno w plastyczne środki artystyczne, jak i charakterystyczną, ocierającą się o realizm magiczny narrację.
Piszący do niedawna scenariusze do filmów dokumentalnych rosyjski reżyser nazywany jest przewrotnie antydokumentalistą. Nie ma w jego filmie niczego, z czym kojarzymy najnowsze kino rosyjskie. Mimo że ukazywana przez niego społeczność nie stroni od brutalnych rytuałów i patologii, są to elementy rzeczywistości, które w filmie się nie pojawiają, a na pewno nie w dosłowny sposób.
Film podzielono na ponad dwadzieścia podrozdziałów: to historie dziewcząt, których imiona rozpoczynają się na literę „O”. Kamera obserwuje ich erotyczne zmagania z pełnym zaangażowaniem, bez tabu i przesadnego naturalizmu. W opowieści Oshviki, Orazvi, Odochy i reszty dziewcząt nie brakuje miejsca na romantyzm i czułość. Choć w kilku epizodach bohaterki ocierają się o śmierć i ból, widz ogląda film jak baśń.” (Natalia Kaniak, Gazeta festiwalowa „Na horyzoncie”)
„W przeciwieństwie do melancholijnych Milczących dusz w Niebiańskich żonach… tętni życie, buzują emocje, uderza dowcip i lekkość. Kilkanaście nowelek z maryjskimi kobietami w rolach głównych to fantastyczna podróż w świat bogatej, kolorowej, pogańskiej kultury, która w takiej formie w większości przypadków istnieje tylko w literackich tekstach, a za sprawą Fedorchenki - na taśmie filmowej. Pasja, jaka bije z twórczości rosyjskiego reżysera związanej z Maryjczykami, słusznie każe porównywać go z innym mistrzem - piewcą wschodniego folkloru, Siergiejem Paradżanowem.” (Katarzyna Wolanin, filmaster.pl)
„Po Milczących duszach film już tak nie zaskakuje baśniowością, rubasznością, specyficznym zamglonym klimatem, ale nie znaczy to że Niebiańskie żony... ustępują Owsjankom. Jest tu więcej niespodziewanego humoru, a formuła krótkich filmowych nowel nie pozwala się nudzić. Dla filmowych etnografów - obie pozycje obowiązkowe. Ale najpierw warto zajrzeć do Paradżanowa.” (Borys Musielak, filmaster.pl)
„Ten film jest czystą poezją. Kiedy się kończy, nie pamiętasz metafor. Nie potrafisz sobie przypomnieć nawet fabuł poszczególnych opowieści, ale wychodzisz z kina odurzony ich nierealną, poetycką atmosferą, pięknem świata, w którym nie ma pęknięć na sfery sacrum i profanum, kultury i natury, życia i nieżycia, nawet dobra i zła, bo wszystko jest przecież jednością. I niezauważalnie dla samego siebie czujesz, że wróciłeś do miejsca, w którym wszyscy byliśmy jednością z Puszczą, Umarłymi, Matką Narodzin, rytuałami których znaczenia już nie pojmujemy, ale wciąż w nas tkwią, pogrzebane pod tym, czego nauczyła nas o świecie nasza nowoczesna kultura. Jesteśmy Jednością. I to bardzo budujące uczucie. No i mimo tego, że niebiańskie żony, magiczne kobiety mogą cię zabić jednym słowem. Chciałbyś na nie popatrzeć znowu i znowu.” (Grzegorz Kapla, „Male Men”)
Forum Nowe Horyzonty o filmie:
„Co za film! Umarłem. Już dawno tak się nie wyśmiałem. Dla mnie był to taki realizm magiczny w wydaniu rosyjskim stylem narracji przypominający zaś opowiadania Etgara Kereta, gdzie surrealistyczne i absurdalne wydarzenia przenikają codzienność. Początkowo brakowało mi płynności w przechodzeniu pomiędzy tymi 26 opowieściami, ale po czasie kiedy się już przyzwyczaiłem do konwencji, to poszło jak burza. Moja ulubiona to ta z kułakiem bagiennym (chyba tak brzmiała nazwa tego ptaka). Nie wiem jak innym, ale mi się bardzo podobał ten baśniowy świat zaklęć, duchów i czarów w wydaniu maryjsko-łąkowym.” (liverpoolski)
„Nie ma jak policjant (tudzież wojskowy - w każdym razie mundurowy) uzbrojony w zwój paciorków do odpędzania umarlaków, szwendających się po mieście. Ludowy humor - trzeba przyznać - pierwsza klasa, tylko płynność reżyserii trochę kulała, przez co film jako całość trochę nierówny i niespójny. Taki zbiorek epizodów bardziej, niż jednolite dziełko. Ale mimo wszystko oglądało się przednio” (luis)
„Film nieznanego mi dotąd Fedorczenki szczerze mnie urzekł. Kompilacja dwudziestu kilku nowel, rysuje dziwaczny, quasi etnograficzny obrazek, pod którym kipi od kobiecości, ciepłego humoru i prostej, ale urzekającej afirmacji życia. Brzmi to wszystko okropnie banalnie, ale jest w filmie Fedorczenki coś niewymuszonego, co udaje mu się utrzymać nawet przed takimi popisami absurdalnej wyobraźni, jak opowieść o zazdrośniku, wysyłającym za swoją żoną do Moskwy żywego trupa, czy gry w "kopytko". I nic to, że niektóre nowele nie są udane na poziomie pomysłu czy realizacji. Warto byłoby spędzić nawet kompletnie jałowe półtorej godziny, żeby zobaczyć w ostatniej scenie jedną z bohaterek, obwieszczającą światu utratę dziewictwa, obok wymalowanego na trawie napisu "Pokój światu". To było zwyczajnie wzruszające.” (uszaty fotel)