English

Filmowe herstorie. 5 irańskich twórczyń kina, które musisz znać

Sylwana Henryka Dimtchev
31/07/18
Szukając Oum Kulthum, reż. Shirin Neshat
Niewidzialne głosy spod ekranu - wyobcowana Azja Polskie kino narusza tabu. Esej Piotra Czerkawskiego

Kraje pozaeuropejskie często znane są zachodnim odbiorcom/odbiorczyniom z ich najgorszej strony. Zazwyczaj prezentuje się je w negatywnym kontekście: konfliktów, łamania praw człowieka, rewolucji, przewrotów, klęsk żywiołowych. Ot, taka europocentryczność zachodniego człowieka.

O państwach, w których dominującą religią jest islam, mówi się, że eliminują kobiety z życia społecznego i kulturowego. Ta tyleż wyświechtana - co obiegowa - opinia zazwyczaj mocno mija się z prawdą.

Wszyscy znają Asghara Farhadiego - w końcu dwa Oscary to poważna sprawa. Wierzcie lub nie (lepiej nie), irańska kinematografia nie zaczyna ani nie kończy się ani na Farhadim, ani na Kiarostamim. Pozwólcie zatem, że przedstawię wam 5 irańskich twórczyń kina, które musi znać każda kinomanka i każdy kinoman.

Szukając Oum Kulthum, reż. Shirin Neshat

Shirin Neshat

Światowej sławy artystka video-artu, mieszkająca od lat w Nowym Jorku. Czas spędzony na obczyźnie nie odseparował tematyki jej sztuki od kwestii związanych z Iranem, a właściwie - z irańskimi kobietami.

Wyraz temu dała w niezwykłym, pełnometrażowym filmie fabularnym Kobiety bez mężczyzn (2009). Jest to historia, którą opisać można poprzez trzy "prze-": przepiękna, przedziwna, przesmutna.

Neshat z niezwykłą wrażliwością ukazuje losy czterech kobiet: rewolucjonistki Munis, prostytutki Zarin, intelektualistki Zinat i poszukującej szczęścia Faezeh. Splata je w niezwykłym miejscu - tajemniczym, starym domu, w którym każda z bohaterek szuka ukojenia, szczęścia i spokoju. Rzeczywiste tło historyczne splata się z czasem fantastycznymi zwrotami akcji. Obrazy niemalże z irańskich kronik filmowych poprzetykane są domowymi i osobistymi dramatami lub scenami jak ze snu, wymykającymi się logice i chronologii.

Na tegorocznych Nowych Horyzontach możemy zobaczyć najnowszy film Neshat - Szukając Oum Kulthum.

Rozwód po irańsku, reż. Ziba Mir-Hosseini

Ziba Mir-Hosseini

Ziba Mir-Hosseini, jako jedyna w tym gronie, zajmuje się kręceniem filmów dokumentalnych, choć jej ścieżka edukacyjna na to nie wskazuje. Z wykształcenia jest antropolożką prawa - ekspertką w dziedzinie islamskiej legislacji rodzinnej. Zajmuje się relacjami między członkami irańskich rodzin, pozycją i rolą irańskiej kobiety oraz genderyzmem. Jej książki (np. Islam and GenderMen in charge) nie zostały jeszcze przetłumaczone na język polski, jednakże w bibliografiach rodzimych publikacjach dotyczących genderyzmu i islamu zajmują wysoką pozycję. Głębokie analizy Mir-Hosseini pozwalają czytelniczkom i czytelnikom wniknąć w nie tak znów odmienny kulturowo świat i rozumieć go bez oceniania.

Nie inaczej wygląda rzeczywistość w filmach Mir-Hosseini. Dwa niezwykle proste, ale poruszające dokumenty to seanse, które powinien zafundować sobie każdy i każda zainteresowana codziennym irańskim życiem.

Run away (Iran 2000) jest zbiorem historii nastoletnich uciekinierek z domu. Wszystkie przebywają w teherańskim schronisku dla dziewcząt. Reżyserka i operatorka wydają się nie ingerować w zastaną rzeczywistość. Widzimy dziewczęta zaraz po przybyciu do ośrodka opiekuńczego, kiedy opowiadają swoje, nierzadko pełne przemocy, historie. Niektóre uciekinierki mieszkają w stolicy, inne przyjechały do niej pociągami z innych zakątków kraju. Widzimy je podczas codziennej nauki, podczas modlitwy, rozmów. Widzimy, kiedy rządzące schroniskiem kobiety pośredniczą w mediacjach między uciekinierkami a ich rodzinami. Słuchamy opowieści, które czasami jeżą włosy na głowie, a mimo to dziewczęta wydają się nie tracić nadziei na lepsze jutro.

Rozwód po irańsku (Iran 1998) to zapis scen z irańskiego sądu rodzinnego podczas rozpraw rozwodowych. Tu, w przeciwieństwie do Run away, obecna jest narratorka, charakteryzująca zawiłości rozstań poszczególnych małżeństw. Wbrew obiegowej opinii, kobiety w Iranie nie tylko mogą wnosić o rozwód, ale i otrzymywać z tego tytułu należne im odszkodowanie. Poznajemy kilka par, różniących się od siebie wiekiem, stażem małżeńskim, powodami rozstania. Łączy je chęć życia osobno i problemy, jakie napotykają na drodze do samotności.

Jabłko, reż. Sira Makhmalbaf

Marzieh, Samira i Hana Makhmalbaf

Rodzina Makhmalbafów jest doprawdy wyjątkowa: każdy w niej zajmuje się filmem - scenopisarstwem, reżyserią, montażem, produkcją. I o ile Mohsen Makhmalbaf znany jest szerszej kinomańskiej społeczności za sprawą wprowadzania jego filmów do powszechnej dystrybucji (KandaharDywanCisza), a jego Noce nad Zayanderud pojawiły się w programie festiwalu Nowe Horyzonty w 2017 roku, tak twórczość żeńskiej, czyli przeważającej liczebnie części familii Makhmalbafów, zdaje się być wymazana z kart programów festiwali i tym samym pozostaje niepoznana szerszej publiczności. A to ogromna strata!

Tematyka filmów pań Makhmalbaf związana jest bardzo często z Afganistanem, ale trudna sytuacja polityczna, ekonomiczna i społeczna rozpadającego się kraju wydaje się być raczej tłem dla indywidualnych historii bohaterek i bohaterów: ich drogi, trosk, trudności, marzeń, walk, wygranych i rozczarowań. Oglądając filmy sygnowane nazwiskiem Makhmalbaf, stykamy się z wyjątkowo feministycznymi obrazami i przesłaniem.

Marzieh Makhmalbaf i jej dwie córki - Samira i Hana - często tworzą wspólnie. Każda z artystek ma doświadczenia montażowe, reżyserskie i scenopisarskie. Marzieh jest autorką scenariuszy nie tylko do wyreżyserowanych przez siebie filmów (Dzień, w którym stałam się kobietą, Iran 2000, Bezpańskie psy, Francja, Iran, Afganistan 2004, Człowiek, który przybył ze śniegiem, Iran, Francja 2009). Jej dziełem jest również doskonały scenariusz niezwykle przejmującego filmu Budda runął ze wstydu (Francja, Iran 2007), nakręconego przez najmłodszą córkę, Hanę.

Samira swój pierwszy film nakręciła w bardzo młodym wieku. Jako siedemnastolatka towarzyszyła swojemu ojcu Mohsenowi na planie Ciszy, kiedy poprosiła go o udostępnienie sprzętu i ekipy filmowej. Jej wyreżyserowane w 1998 r. Jabłko zostało uhonorowane nagrodą specjalną Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej (FIPRESCI) oraz otrzymało nominacje do Złotego Aleksandra i Złotego kłosa. Nakręcony 5 lat później O piątej po południu (Iran, Francja 2003) otrzymał nagrodę publiczności na festiwalu Nowe Horyzonty, nagrodę jury za najlepszy film w Cannes oraz główną nagrodę Jury Ekumenicznego, również w Cannes.


Sylwana Henryka Dimtchev

Feministka, absolwentka filologii bułgarskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Miłośniczka Iranu, niestrudzona tropicielka herstorii, poszukiwaczka i eksploratorka islamskich duchowości. Od 2016 r. prowadzi bloga "Zwykły Zeszyt", by słowem i zdjęciem dekonstruować kulturowe i rasowe stereotypy. Od 2017 r. prowadzi kanał na YT "Zwykły Vlog", który stanowi filmowy zapis jej podróży.


czytaj także
Wywiad W pracy irańskich swatek jest coś pozytywnego. Rozmowa z Azadi Moghadam 31/07/18
Program Béla Tarr o Hu Bo, reżyserze "Siedzącego słonia" 1/08/18
Wideoesej Wideoesej: A Joke by Ingmar Bergman 1/08/18
Wywiad Powrót do listów w czasach Twittera. Rozmowa z Irene Lusztig 1/08/18

Newsletter

OK