– Paolo Sorrentino przechytrzył widownię, która spodziewała się paszkwilu i pamfletu, realizując dużo bardziej wieloznaczną produkcję. Wierzę, że pokazy rozszerzonej, dwuczęściowej wersji filmu „Oni” dadzą mu „drugie życie” – mówi krytyk filmowy współodpowiedzialny za program Kina Nowe Horyzonty, Piotr Czerkawski.
Tekst powstał przy współpracy z Papaya.Rocks
Bardzo wspierałem ten pomysł, odkąd tylko się pojawił. Znajomi kinofile pytali mnie zresztą czasem, czy planujemy podobny pokaz w kinie bądź na festiwalu. Cieszę się, że tak się stanie, bo będzie to wyjątkowe wydarzenia – publiczność miała okazję zobaczyć dwuczęściową, nieokrojoną wersję „Onych” w niewielu miejscach poza Włochami.
Widziałem pierwszą część tego dyptyku i dostrzegłem różnice między nią a wersją filmu przeznaczoną na rynek międzynarodowy. Pierwsza część jest dużo bardziej gorzka i posępna – to chyba najmroczniejszy film w dorobku Sorrentina. Co ciekawe, w pierwszej części dyptyku Berlusconiego we własnej osobie praktycznie nie ma – Silvio pojawia się tylko w ostatnim akcie filmu. Wcześniej reżyser skupia się na bohaterach, którzy traktują Berlusconiego jako wzór do naśladowania, chcą znaleźć się w otoczeniu polityka i współtworzyć jego wizję Włoch. Sorrentino pokazuje w ten sposób, że Berlusconi to nie tylko człowiek z krwi i kości, ale symbol pewnego stylu życia – opartego na efekciarstwie, hedonizmie i zaspokajaniu pierwotnych instynktów.
Jestem przekonany, że dwuczęściowy film okaże się pełniejszy. Okrojeni „Oni” spotkali się na świecie z gorszym przyjęciem niż „Wielkie piękno” czy „Boski”, a odnoszę wrażenie, że to kino porównywalnego kalibru co ta druga produkcja. „Oni” to znakomity przykład przewrotności Sorrentina – gdy wszyscy spodziewali się, że odmaluje wizerunek Berlusconiego jako postaci jednoznacznie negatywnej, okazało się, że pokazał go w sposób dużo bardziej ambiwalentny. Reżyser dał nam do myślenia, pokazując, że Berlusconi nie wziął się znikąd, lecz jest produktem społeczeństwa – dał ludziom dokładnie to, czego oczekiwali.
Servillo zrozumiał, że filmowy Berlusconi nie ma być jednowymiarowym czarnym charakterem. W interpretacji tego świetnego aktora bohater „Onych” okazuje się wręcz postacią tragiczną i samoświadomą, bo choć rozkoszuje się władzą i hedonistycznym stylem życia, jak wszyscy bohaterowie Sorrentina ma świadomość, że to szczęście jest ulotne, nietrwałe i za chwilę przeminie.
Ten, w którym Berlusconi próbuje, podczas jednej ze swoich legendarnych imprez na Sardynii, przekonać młodą dziewczynę, żeby spędziła z nim noc, a ona go odpycha, mówiąc, że ma oddech starca, taki sam jak jej dziadek. To jedno proste zdanie wystarczy, by całkowicie „wykastrować” Berlusconiego i skompromitować wysiłki człowieka, który za pomocą wielkich pieniędzy i zabiegów kosmetycznych próbował kupić sobie wieczną młodość.
Rozmawiał: Michał Hernes
Pełną wersję wywiadu znajdziecie na Papaya.Rocks
Oni 1 w programie 19. MFF Nowe Horyzonty
Oni 2 w programie 19. MFF Nowe Horyzonty