Relacje naszych selekcjonerów z Berlinale (20.02 - 1.03.2020).
W konkursie głównym rozczarował nieznośnie staroświecki Philippe Garrel (The Salt of Tears), zaś wzruszyła minimalistycznym westernem, pięknym poematem o przyjaźni, Kelly Reichardt (First Cow).
Ciekawe rzeczy dzieją się w nowej sekcji Encounters – widziałem już kilka filmów na pokazach marketowych i wiem, że wiele z nich zasili tegoroczny program Nowych Horyzontów. Z filmów, które miały już swoje premiery, trudno zlekceważyć monstrualny projekt Cristiego Puiu Malmkrog – 200 minut sztuki konwersacji i radykalnego teatru na ekranie. Wczoraj premierę miała wspaniała, realizowana przez kilkanaście lat pełnometrażowa animacji Mariusza Wilczyńskiego (bohatera retrospektywy na 11. NH) – Zabij to i wyjedź z tego miasta. To niezwykła podróż po fantazji i pamięci reżysera – osobista, błyskotliwa, zabawna i przejmująco smutna, mistrzowsko zrealizowana, z głosami genialnych artystów, których wielu już między nami nie ma. Doświadczenie unikalne.
Marcin Pieńkowski, dyrektor artystyczny MFF Nowe Horyzonty
"Chciałem dokończyć rozmowy, czyli zmyć z siebie brzemię niedopatrzenia wobec rodziców. Najbardziej beznadziejne jest to, że jesteśmy tak zalatani za zwykłymi, prostymi codziennymi sprawami, że nie patrzymy na bliskich i nie poświęcamy im czasu, kiedy tego wymagają. Miałem poczucie winy i dyskomfort w stosunku do bliskich mi osób, które odeszły. Przecież już nie możesz nic po nich poprawić, następuje symboliczny koniec. Wykorzystałem moje magiczne pudełko, czyli animację i odtworzyłem tamten świat. I w ten sposób oczyściłem swoje traumy. Ci artyści, którzy sięgają do wątków autobiograficznych, leczą ciężkie momenty swojego życia. Ale muszę Ci powiedzieć, że nie spodziewałem się tego, co wydarzyło się tutaj w Berlinie. Kilka osób podeszło do mnie i powiedziało, że im pomagam. To było najbardziej zaskakujące, mówili mi: wiesz co, ja jutro pojadę do mojej mamy i z nią porozmawiam."
Rozmowa z Mariuszem Wilczyńskim, onet.pl
"Główna bohaterka to Jadwiga grana przez Krystynę Jandę – stara, zmęczona kobieta, która czuje się nikomu niepotrzebna. Każdy z nas, niezależnie od wieku i płci, czasem jest Jadwigą, której wydaje się, że nikt jej nie dostrzega. Poznajemy ją tuż przed świtem, gdy wysyła męża (Andrzej Chyra) i synka (Maja Ostaszewska) pociągiem nad morze, sama zaś zostaje w domu i zanurza się w swoim wnętrzu. Czas przestaje płynąć, a raczej płynie we wszystkie strony równocześnie. Jadwiga przeżywa ciemną noc duszy, gubiąc się we własnych lękach. Jakby wciąż trwała 4.48 – godzina, w której najwięcej osób popełnia samobójstwo. Stan, w którym szarość świata jest przytłaczająca, świt nie chce wzejść i nie da się już zasnąć. Jedyne kolory tu to krew i biało-czerwona flaga."